Bił, kopał i gryzł. 40-latek z Lublina zaatakował policjantów i próbował zarazić jednego z nich wirusem HIV i żółtaczką. Teraz odpowie za to przed sądem
Akt oskarżenia przeciwko Sławomirowi P. trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie. 40-letni ślusarz odpowie m. in. za demolowanie policyjnego radiowozu i napaść na policjantów. Najpoważniejszy zarzut dotyczy jednak usiłowania zarażenia jednego z mundurowych groźną chorobą. Sławomir P. jest bowiem chory na żółtaczkę typu C oraz jest nosicielem wirusa HIV.
Sprawa dotyczy wydarzeń ze stycznia. Wczesnym popołudniem policjanci dostali wezwanie na plac Zamkowy, do awanturującego się mężczyzny. Na miejsce pojechali dwaj mundurowi z Komisariatu III. Kiedy dotarli na miejsce okazało się, że agresywny mężczyzna poszedł w kierunku parku Ludowego. Policjanci zaczęli go szukać. Poszukiwanego rozpoznał przypadkowy świadek.
Mundurowi postanowili go wylegitymować. Mężczyzna był jednak pobudzony i agresywny. Wyzywał policjantów. Został więc obezwładniony, skuty kajdankami i zapakowany do radiowozu. Przez całą drogę do komisariatu awanturował się i krzyczał, że jest „wysłannikiem szatana”.
Policjanci wezwali pogotowie. Na widok ratowników Sławomir P. zaczął ostrzegać przed zbliżającym się „końcem świata”. Twierdził, że jest opętany. Mundurowi postanowili przewieźć zatrzymanego do szpitala przy ul. Abramowickiej. Tam jednak lekarz odmówił badania stwierdzając, że Sławomir P. jest pijany. Mundurowi ruszyli więc w drogę powrotną do jednostki.
Wtedy 40-latek dostał kolejnego napadu agresji. Krzyczał i kopał w ściany radiowozu. Wreszcie przełożył skute ręce z tyłu do przodu i zaczął bić policjanta, siedzącego z przodu na fotelu pasażera. Uderzył go w skroń, oko i nos. Drugi z mundurowych próbował pomóc koledze i zatrzymał samochód. W międzyczasie Sławomir P. wybił nogą boczną szybę i ugryzł policjanta w palec. Kiedy kierowca otworzył drzwi, kopał go w klatkę piersiową. Jednocześnie coraz mocniej zaciskał zęby na dłoni drugiego z policjantów. Mężczyzna nie mógł się wyrwać z uścisku.
Kiedy policjantom udało się obezwładnić 40-latka, ten zaczął im grozić zarażeniem HIV i żółtaczką. Awantura zakończyła się wizytą w szpitalu i badaniami krwi. Okazało się, że Sławomir P. nie zaraził ugryzionego policjanta.
Podczas przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu od roku do nawet 10 lat więzienia.