Nie będzie ugody w procesie, jaki Henryk Smolarz wytoczył Andrzejowi Pruszkowskiemu i Markowi Wojciechowskiemu. Polityk PSL uważa, że został przez radnych wojewódzkich PiS pomówiony.
Poszło o list otwarty, jaki 11 sierpnia ubiegłego roku obaj radni wystosowali do Zarządu Województwa Lubelskiego i mediów. Odnieśli się w nim do tekstu, w którym kilka dni wcześniej opisywaliśmy sprawę unijnych dopłat, jakie Smolarz otrzymywał z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
– Z artykułu […] wynika jednoznacznie, że pan Henryk Smolarz wyłudził dotacje – napisali autorzy listu. Dodali, że polityk PSL miał przy tym wykorzystać m.in. swoje powiązania partyjne z Andrzejem Bieńko, ówczesnym dyrektorem lubelskiego oddziału ARiMR. Działacze PiS domagali się wyciągnięcia konsekwencji wobec Smolarza i zawiadomienia o sprawie prokuratury.
Henryk Smolarz zarzucił swoim konkurentom politycznym pomówienie i skierował sprawę do sądu. W piątek odbyło się postępowanie pojednawcze. Oskarżający oczekiwał przeprosin i zadośćuczynienia na rzecz organizacji zajmującej się dziećmi niepełnosprawnymi z terenów wiejskich. Od oskarżonych usłyszał, że nie poczuwają się do winy, a wystosowując list reprezentowali interes publiczny.
– Gdybym miał za co przeprosić, to zrobiłbym to z największą przyjemnością – mówił Pruszkowski. – Również uważam, że nie mam za co przepraszać – wtórował mu Wojciechowski. W związku z brakiem ugody sprawa została skierowana do merytorycznego rozpoznania. Pierwsza rozprawa odbędzie się w marcu.
Radni PiS nie chcieli komentować sytuacji. – Sądziłem, że rozsądek i dobra wola zwyciężą i dojdzie do ugody. Zwłaszcza wobec zaistnienia nowych faktów, w tym korzystnej dla mnie decyzji prezesa ARiMR – powiedział nam Henryk Smolarz.
Chodzi o stanowisko agencyjnej centrali, która pod koniec ubiegłego roku uchyliła decyzję lubelskiego oddziału agencji, unieważniającą przyznanie dopłat Smolarzowi.