Andrzej Mańka, poseł LPR, skierował do NSA sprawę zarzutów jakie postawiła mu Najwyższa Izba Kontroli. Według NIK Mańka, jako dyrektor oddziału PFRON w Lublinie udzielił niewłaściwego dofinansowania.
Na temat kontroli oraz krążenia posła wokół sprawy Dziennik pisał wielokrotnie. - Nie zgadzam się z zarzutami NIK. To pomyłka,
która wynika ze złej interpretacji przepisów przez kontrolerów
- poseł przekonywał dziennikarzy na wczorajszej konferencji prasowej.
- Czy popełniłem nadużycie niech rozstrzygnie NSA, do którego skieruję dziś sprawę.
Według posła burza ze spółką
Radom Media z terenu radomskiego miała swój początek w donosie, który jeden z pracowników lubelskiego PFRON miał złożyć w Urzędzie Ochrony Państwa. - Donos dotyczył rzekomych nieprawidłowości w realizowanym przez nas "Papirusie” - mówił poseł.
- Został złożony w momencie, w którym UOP próbował pozyskać współpracowników mających złożyć obciążające mnie zeznania. Po tym donosie UOP podjął działania. Ich skutkiem była między innymi kontrola,
z którą do Lublina wkroczyła centrala PFRON z Warszawy. Nie postawiła nam żadnych zarzutów. To także na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w którą przekształcił się UOP, przeprowadziła swoją kontrolę NIK. (step)