Placówka ma zapewniać całodobową opiekę osobom z bardzo zaawansowaną chorobą Alzheimera, wymagającym całodobowego wsparcia. - Niektórym rodzina nie jest w stanie jej zapewnić - mówiła we wtorek Monika Lipińska, zastępca prezydenta miasta. O skali zapotrzebowania na takie usługi może świadczyć fakt, że o przyjęcie do 25-miejscowego oddziału złożono dwa razy więcej wniosków.
Choroby Alzheimera nie da się wyleczyć, żaden lek nie spowalnia jej postępu, możliwe jest jedynie łagodzenie objawów i pomoc w codziennych czynnościach. Chory staje się coraz mniej samodzielny, zapomina o wielu rzeczach, może mieć nawet problem z rozpoznaniem przedmiotów codziennego użytku. Nierzadko choroba całkowicie uniemożliwia samodzielne przyjmowanie posiłków.
Wydzielenie specjalnej części budynku dla oddziału ma ułatwić sprawowanie opieki nad pensjonariuszami. Dotacja ze szwajcarsko-polskiego programu budynek DPS "Kalina” umożliwiła nadbudowę i rozbudowę obiektu o część, która została przeznaczona na oddział dla cierpiących na chorobę Alzheimera. Nowa część ma 735 mkw. powierzchni, znajdują się w niej jedno- i dwuosobowe pokoje, sale terapeutyczne czy też jadalnia. Przy okazji udało się też poprawić warunki w istniejącej części Domu Pomocy Społecznej. Jednak same ściany i wyposażenie to za mało, żeby pomagać, dlatego do placówki zatrudniono dodatkowo 15 osób. Wszystko razem kosztowało 2,4 miliona złotych, przy czym z własnej kasy miasto wyłoży ostatecznie zaledwie... 24 tys. zł, resztę pokryją pieniądze szwajcarskie oraz Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Ratusz już zapowiada utworzenie kolejnego domu pomocy społecznej. Mowa o placówce dla osób z zaburzeniami psychicznymi, której teraz w Lublinie nie ma.