Praca w stresie, niewypłacanie premii, bezzasadne zwolnienie i mobbing. O to oskarżają ajenta stacji benzynowej Orlen przy ul. Mełgiewskiej w Lublinie jego dwie pracownice.
Na kierownika stacji skarży się też pani Magdalena. – Po dwóch latach pracy, szef nagle stwierdził, że nie wywiązuję się ze swoich obowiązków. Lada dzień spodziewam się wypowiedzenia – opowiada Magdalena. – Leczę się na depresję, mam kredyt do spłacenia, mąż właśnie stracił pracę. Zostanę bez środków do życia. Już skierowałam sprawę do sądu pracy – dodaje.
Obie kobiety twierdzą, że szef stosował wobec nich mobbing. W zeszłym tygodniu prosiły klientów stacji o podpisy pod petycją o bezzasadnym zwolnieniu
Sytuację zupełnie inaczej przedstawia ajent stacji. Jego zdaniem, jedna z pracownic kradła towar, druga nie wywiązywała się ze swoich obowiązków. – Kiedy pani Agnieszka pracowała na stacji, zaczęły znikać papierosy, piwa i karty telefoniczne. Klienci nie mają do tego towaru dostępu. Musiała robić to jedna z pracownic – mówi Mariusz Huszlauk. – Nie obawiam się interwencji sądu. Wszystko jest na taśmach monitoringu – dodaje.
Kobiety zamierzają interweniować w Państwowej Inspekcji Pracy w Lublinie. – Kobiety zgłosiły się do nas kilka dni temu – potwierdza Bożena Lipert, zastępca okręgowego inspektora pracy w Lublinie. – Poinformowaliśmy je, że najpierw muszą skierować do nas odpowiednie pismo. Gdy już to zrobią, będziemy mogli rozpocząć czynności kontrolne pod kątem mobbingu.
Do sprawy wrócimy.