W ciągu miesiąca lubelski Ratusz ma dostać plik ekspertyz mówiących, czy prezes wodociągów złamał prawo zasiadając w zarządzie fundacji prowadzącej działalność gospodarczą. Ustawa tego zabrania.
Stawką jest fotel prezesa wodociągów. Tadeusz Fijałka zajmuje go 20 lat, jest dobrze oceniany, a spółka się rozwija. Byłoby tak dalej, gdyby nie anonimowy donos na Fijałkę, który we wtorek dotarł do Ratusza. Kto go wysłał? Prezes przypuszcza, ale mówić nie chce.
A chodzi o to, że szef MPWiK społecznie zasiada w zarządzie Fundacji Rozwoju KUL prowadzącej działalność gospodarczą. Zabrania tego tzw. ustawa antykorupcyjna. - Nie wiedziałem o tym póki nie powiedział mi tego dziennikarz - mówi Fijałka.
Ustawa mówi, że taki prezes musi stracić stołek. Dla Ratusza nie jest jednak oczywiste, że dotyczy to również Fijałki. - Ze względu na statut fundacji może tu mieć zastosowanie ustawa o organizacjach pożytku publicznego - mówi Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta miasta. - Tych trudności sami nie rozstrzygniemy. Zlecamy ekspertyzy prawne. Potem zdecydujemy, co dalej.
Trzy opinie mają dotyczyć tego samego: czy prezesowi mógł być w fundacji. Jedną opinię da MPWiK, drugą Ratusz, trzecią niezależni prawnicy. Miasto zleca też opinię biegłego rewidenta na temat działalności Fundacji Rozwoju KUL.
Fijałka w corocznych oświadczeniach majątkowych pisał, że za darmo pracuje w zarządzie fundacji. Nie budziło to emocji. Ratusz pokazuje nawet dokument z 2006 r. w którym stwierdza, że nie ma nieprawidłowości w oświadczeniu. Dokument jest lakoniczny i o fundacji nie ma w nim słowa.
Co zmienił wtorkowy anonim? - Nabraliśmy wątpliwości - mówi Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta. - Urząd sprawdza każde pismo, nawet niepodpisane.
Fundacja rozwoju KUL została założona przez prymasa, jest m.in. właścicielem Lubelskiej Szkoły Biznesu, a wypracowane zyski przeznacza na rzecz uniwersytetu.