Karne ściganie urzędników rozważa lublinianin, po którego skardze sąd ukarał grzywną prezydenta miasta. On twierdzi, że nie dostał odpowiedzi na swoje pismo z pytaniem. Ratusz, że takiej odpowiedzi już udzielił.
Kara to efekt skargi złożonej przez lublinianina, który w lutym złożył wniosek o udostępnienie informacji, a gdy nie doczekał się żadnej odpowiedzi złożył za pośrednictwem Ratusza oficjalną skargę do sądu.
Problem w tym, że miasto nie przekazało sądowi tej skargi, choć miało taki obowiązek. I właśnie za to Wojewódzki Sąd Administracyjny wymierzył grzywnę.
- Doszło do błędu przy obsłudze elektronicznego systemu - mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. Jeszcze w poniedziałek (pisaliśmy o tym wczoraj) Ratusz nie wiedział, kto prosił o informacje i czego chciał się dowiedzieć.
- To ja prosiłem o informacje - mówi Krzysztof Kowalik z grupy Porozumienie Rowerowe. W lutym poprosił Zarząd Dróg i Mostów o tzw. kartogramy natężenia ruchu na Al. Racławickich, ul. Sowińskiego i Lipowej. Z takich map można się dowiedzieć, ile pojazdów jedzie na wprost, a ile skręca na poszczególnych skrzyżowaniach.
- Chciałem poznać materiały, na których podstawie przyjęto określone rozwiązania projektując przebudowę tych ulic - mówi Kowalik. - Jako inżynier budowy dróg chciałem wyrobić sobie na ten temat własne zdanie. Nie dostałem tych danych, ani żadnej odpowiedzi. Rozważam skierowanie sprawy do prokuratury - dodaje.
- Na wspomniany wniosek z 14 lutego udzieliliśmy odpowiedzi. 27 lutego mieszkaniec dostał mailem informację, że płytę CD z tymi danymi już dostał, w związku z innym, poprzednim wnioskiem o udostępnienie informacji - mówi Krzyżanowska.
- Nie dostałem takiego maila - twierdzi Kowalik. - Płytę, owszem, tak. Ale nie da się jej odczytać przy użyciu dostępnych zwykłemu człowiekowi programów komputerowych, dlatego prosiłem o skan mapy w formacie PDF. A tłumaczenie miasta jest dziwne. To tak, jakby mówić komuś, że nie dostanie nowego dowodu, bo przecież jeden już otrzymał.
W sądowym postanowieniu mowa jest też o tym, że miasto odmówiło odbioru sądowego wezwania do wyjaśnień po tym, jak mieszkaniec zawnioskował o nałożenie grzywny. - Nie umiemy wyjaśnić, kto odmówił. Nie ma u nas żadnego śladu takiego zdarzenia - mówi rzecznik Ratusza.