47 tysięcy osób wzięło udział w głosowaniu na projekty pierwszego w historii miasta budżetu obywatelskiego. Takie dane oficjalnie podał we wtorek Urząd Miasta. Ostateczne wyniki powinny być znane za kilkanaście dni
Nie oglądając się na Ratusz oszacowaliśmy (na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego) liczbę uprawnionych na 294 tys. Przyjmując takie założenie można obliczyć, że frekwencja wyniosła 16 proc. To nasze, redakcyjne szacunki. Co prawda daleko nam do Łodzi, gdzie projekty do budżetu wybierało ok. 39 proc. uprawnionych, ale znacznie więcej niż - to już dane oficjalne - w Katowicach (4,4 proc.), Radomiu (9,16 proc.), Krakowie (10 proc.), Gdańsku (10,13 proc.). Co ciekawe, w większym od Lublina Gdańsku głosowało o 9 tys. osób mniej.
U nas przez internet zagłosowało 27 tys. osób, a przy użyciu tradycyjnych, papierowych kart kolejne 20 tys. To właśnie z kartami najwięcej mają pracy urzędnicy liczący głosy.
- Jedna osoba jest w stanie wprowadzić do systemu około 250 kart dziennie uwzględniając przerwy na wyjście do toalety, odejście od komputera i rozprostowanie palców - mówi Piotr Choroś z Urzędu Miasta. Spodziewa się, że liczenie głosów potrwa jeszcze kilkanaście dni.
Najwięcej papierowych kart wyjęto z urny stojącej w bibliotecznej filii przy ul. Sympatycznej. Tu oddano dokładnie 1899 głosów. Niewiele mniej, bo w filii Biura Obsługi Mieszkańców przy ul. Filaretów (obok hali Globus) do urny trafiły 1822 głosy. Na drugim biegunie był lokal w szkole przy peryferyjnej ul. Kasprowicza, mimo że urna - tak jak w większości miejsc - czekała na chętnych przez całe dwa tygodnie. Tu oddano zaledwie... jeden głos. Tylko jedna karta została wyjęta również z urny ustawionej w weekendowym punkcie w hipermarkecie Real.
Każdy mógł oddać osiem głosów: trzy na projekty duże i pięć na małe, ale nie wszyscy wykorzystywali całą pulę głosów.
Na szczęście miasto nie doszukało się kolejnych przypadków nadużyć polegających na wykorzystaniu cudzych danych do głosowania. Przypomnijmy: poskarżyły się na to dwie osoby, miasto ma podejrzenia jeszcze w przypadku innych 20 głosów oddanych przez internet. Sprawa trafiła do prokuratury.