Obelgi, krzyki, bicie i szarpanie. W ten sposób przedszkolanka z Lublina dyscyplinowała swoich małych podopiecznych.
Kobieta pracowała w przedszkolu przy ul. Dziewanny w Lublinie. Teraz odpowiada przed sądem za bicie i szarpanie dwójki dzieci. Podczas wczorajszej rozprawy przesłuchano kilkunastu świadków.
– Mój syn usłyszał od pani M. „jesteś g…nem” – wspominała w sądzie mama jednego z przedszkolaków. – Syn płakał przez całe popołudnie. Pytał, jak ona mogła mu coś takiego powiedzieć.
Zeznania kobiety potwierdzają dotychczasowe ustalenia śledczych. Przedszkolanka miała regularnie szarpać i poniżać swoich podopiecznych. Chłopców miała bić pistoletem do kleju, a dziewczynki szarpać za włosy.
– Małgorzata M. była agresywna. Krzyczała na dzieci i nie zajmowała się nimi. Jedną dziewczynkę pchnęła na tablicę –wyznała przed sądem woźna z przedszkola.
Małgorzata M. odpowiada za wydarzenia z grudnia 2013 r. Organizowała wówczas przedszkolne jasełka. Nie mogła sobie poradzić z „dokazującą” 6-latką, więc posunęła się do rękoczynów.
– W domu zobaczyłam, że skóra na uchu córki jest rozdarta. Córka przyznała, że zrobiła jej to pani M. – zeznawała w sądzie mama 6-latki. Podobnym przypadków było więcej. – Córka
pokazała mi miejsce na głowie, z którego pani M. wyrwała jej włosy – wspominał na poprzedniej rozprawie ojciec dziewczynki. – Był wyraźny ślad, chociaż włosy odrosły już na jakieś 2 cm. Córka powiedziała, że pani M. nie lubi dziewczynek z długimi włosami.
Podczas śledztwa kobieta nie przyznała się do naruszenia nietykalności cielesnej podopiecznych. Wczoraj zadeklarowała, że nie chce dłużej brać udziału w swoim procesie. – Przez medialne nagłośnienie sprawy cofnęłam się w leczeniu – wyznała Małgorzata M.
Kobieta od 1983r. próbuje walczyć z alkoholizmem. W 2003 r. pijana opiekowała się przedszkolakami. Badanie wykazało 1,4 promila alkoholu. Małgorzata M. została zawieszona i dostała zakaz wykonywania zawodu. Po odwołaniu do resortu edukacji przywrócono ją do pracy. Po 6 latach kobieta wróciła do swoich obowiązków. Ze złożonych wczoraj zeznań wynika, że pracownicy przedszkola wiedzieli, że wciąż sięga po alkohol.
– W 2013r. byliśmy na wycieczce zakładowej. Małgorzata M. wyprzedziła grupę i poszła do baru na piwo – wspomina ówczesna dyrektor placówki. – Nie zachowywała się jednak jak pijana. Kojarzę ją z zapachem dezodorantu i papierosów.
Poszkodowane dzieci zeznawały przed sądem w obecności psychologa. Ich relacje oceniono jako wiarygodne. Nagrania z przesłuchań zostaną odtworzone podczas kolejnej rozprawy. Wtedy proces Małgorzaty M. powinien dobiec końca. Grozi do 2 lat więzienia.