Urzędnicy z lubelskiego magistratu pojadą do Londynu. Będą tam zachęcać Polaków do powrotu z emigracji. Konkretnych propozycji mają niewiele. Postawią na akademicki charakter miasta i bogate życie kulturalne.
W styczniu ruszył cykl spotkań z przedstawicielami polskich miast. Wizytę lubelskiej delegacji w Wielkiej Brytanii zaplanowano na 23 maja. Wiadomo, że przewodzić jej będzie Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta Lublina. Ale szczegóły jej prezentacji pozostają tajemnicą.
- Jest kilka koncepcji - mówi Bartosz Sobotka, szef Biura Obsługi Inwestora w urzędzie miasta. - Myślę, że w dobie kryzysu pokażemy przede wszystkim charakter Lublina. To miasto młodych, dynamicznych ludzi, które ostatnio bardzo się rozwija.
Konkurencyjne ośrodki, np. Szczecin, ruszały do Londynu z konkretnymi ofertami zatrudnienia. Spotkania z rodakami zamieniły się w małe targi pracy. Co zaproponuje Lublin?
- Będą oferty jednego z biur pośrednictwa pracy. Będą też przedstawiciele międzynarodowej firmy księgowej Genpact - dodaje Sobotka. - Myślę, że samo pojawienie się Lublina w tej akcji, to prestiż. Chcemy wyjść do ludzi z informacją, żeby pamiętali o naszym mieście, odwiedzając Polskę. To świetne miejsce do życia i na spędzenie weekendu.
Ale z najgorszymi płacami w kraju...
Urzędnicy są pełni optymizmu i liczą na sukces londyńskiej eskapady. Sami emigranci studzą te nastroje.
- W Lublinie przyjemnie się żyje. Wracając, trzeba jednak patrzeć na realne możliwości - mówi Rafał Karpiński, lublinianin który w ubiegłym roku wrócił z emigracji.
- W Polsce generalnie mało się zarabia, ale Lublin jest pod tym względem tragiczny. Pracy też jest bardzo mało. Sam wybrałem Śląsk - dodaje Karpiński.
Zdaniem urzędników, o wyborach emigrantów decyduje nie tylko aktualna sytuacja ekonomiczna, ale i możliwości rozwoju miasta.
Promując Lublin, zamierzają więc postawić na unijne dotacje z programu Rozwój Polski Wschodniej, które zasilą nasz region. Będą też informować o staraniach Lublina o miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016.