Kilkunastu miłośników dwóch kółek chwyciło dzisiaj rano za łopaty i narzędzia do koszenia, by oczyścić drogę rowerową z zarastającej ją trawy i chaszczów. Chcieli w ten sposób zaprotestować przeciw kryciu ścieżek kostką.
- Sprzątamy trawę i chaszcze. Wycinamy też gałęzie, które wyrosły bezpośrednio nad drogą rowerową. Będziemy pracować, dopóki wystarczy sił - mówi Aleksander Wiącek z Porozumienia Rowerowego.
Skąd wziął się pomysł, by samemu oczyścić drogę? To protest przeciwko kostce brukowej. Ona jest wszystkiemu winna - twierdzą cykliści.
- To podłoże nie jest przyjazne dla rowerzystów. Kostka zwiększa zużycie energii o 40 proc. i rowerzysta szybciej się męczy – podkreśla Aleksander Wiącek. - Poza tym przez kostkę łatwo przedziera się darń i trawa. Sprzątać trzeba co klika miesięcy, a miasto tego nie robi. Gdyby tu był asfalt, pracy byłoby dwa razy mniej. A tak droga jest zarośnięta i niebezpieczna - dodaje jego kolega Michał Wolny.
Tymczasem urzędnicy twierdzą, że kostka ma swoje zalety. - Asfalt jest drogi – mówi Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Dróg i Mostów w Urzędzie Miasta. – Poza tym, ta nawierzchnia jest łatwa do naprawienia.
Kompleksowe oczyszczenie ścieżek miasto planuje dopiero na lipiec.