Wycinką setek drzew będzie skutkować trwające już przerzedzanie lasu Stary Gaj. Leśnicy tłumaczą, że taki zabieg jest konieczny, by zapewnić cenniejszym drzewom lepsze warunki wzrostu. Część terenu została zamknięta dla spacerowiczów
Przy niektórych ścieżkach widać tablice z zakazem wstępu, w pewnych miejscach słychać odgłosy pracujących pił oraz powalanych drzew. Trwająca w Starym Gaju wycinka niepokoi część spacerowiczów chętnie odwiedzających ten las.
– To nie są prace porządkowe – pisze do nas pani Katarzyna. – Wycięte drzewa zostały wcześniej, już kilka miesięcy temu, oznaczone farbą. Kropka oznacza wycięcie drzewa.
– W lesie prowadzona jest trzebież polegająca na usuwaniu pojedynczych drzew, które przeszkadzają innym rosnąć – mówi Rafał Cieślak, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Świdnik. – Tak, jak przerzedza się marchew w ogrodzie, tak przerzedza się drzewa w lesie. Gdybyśmy je pozostawili, one w pewnym momencie zaczęłyby zamierać razem z tymi, które rosną obok. A my chcemy wyhodować drzewa o dobrych walorach technicznych i ładnym wyglądzie, by nie były zbyt wiotkie, a przez to bardzo podatne na warunki atmosferyczne, chociażby w postaci mokrego śniegu.
Przerzedzanie lasu prowadzone jest w dwóch miejscach, które można łatwo odnaleźć po oznaczeniach. – W wydzieleniu 173a trzebieży podlega 13,39 ha, natomiast w wydzieleniu 173b, gdzie dopiero zaczynamy prace, podlega temu zabiegowi 14,56 ha – wyjaśnia Cieślak. Nie oznacza to wykarczowania takiego obszaru, a jego przerzedzenie.
Ile drzew może być wyciętych w obu wspomnianych obszarach? Zastępca nadleśniczego wyjaśnia, że leśnicy nie mierzą tego liczbą drzew, tylko objętością drewna. Podczas trwającej trzebieży z obu fragmentów ma być usuniętych po 780 metrów sześciennych drewna.
– Można przyjąć, że na metr sześcienny przypadają dwa drzewa – mówi zastępca nadleśniczego. Łatwo wyliczyć, że podczas trwającej w Starym Gaju trzebieży może być usuniętych łącznie około 3 000 drzew. – Ale nie są to piękne okazy, czasami przygłuszone, które i tak same uschną – dodaje. Zapewnia też, że nie są usuwane drzewa, na których gniazdują ptaki. – Żaden leśnik nie ścina drzewa, na którym widzi gniazdo. Zwracamy na to uwagę.
Nadleśnictwo nie podaje terminu zakończenia zabiegów, których tempo jest uzależnione od pogody, głównie od wiatru i deszczu. Do czasu ich zakończenia poszczególne sektory będą niedostępne dla spacerowiczów, którzy mogliby zostać np. uderzeni przewracającym się drzewem. Za wejście za zakaz wstępu teoretycznie grozi nawet 500-złotowy mandat.
Na ten rok leśnicy planują jeszcze jedną wycinkę, ale tym razem kompleksową, polegającą na wykarczowaniu wszystkich drzew na danym obszarze. – Planujemy jedno takie gniazdo, o powierzchni 80 arów, w oddziale 171i – informuje Cieślak. Tu w miejscu usuwanych drzew posadzone mają być nowe: sosny, graby, lipy i czereśnie.