Sąd wypuścił z aresztu dwóch byłych policjantów, oskarżonych w procesie o znęcanie się nad zatrzymanymi. Za kratami pozostał tylko Marcin G., który według śledczych przypalał paralizatorem dwóch młodych ludzi. „Grunt to prund” – miał mawiać policjant.
– Marcin G. powinien pozostać w areszcie, ponieważ jest wysoce prawdopodobne, że popełnił zarzucane mu czyny – uzasadnił swoją decyzję sędzia Jarosław Dul. – W sprawie nadal nie przesłuchano Eweliny R. – jednego z głównych świadków oskarżenia.
Kobieta pracowała w lubelskiej izbie wytrzeźwień razem z Małgorzatą K. Panie, jako jedyne pracownice izby złożyły w śledztwie zeznania, obciążające policjantów. Z akt sprawy wynika, że Ewelina R. zapamiętała m.in., jak Marcin G. znęcał się nad zatrzymanym Francuzem – Igorem C. Miał twierdzić, że „wie, jak nauczyć go polskiego” oraz, że „grunt to prund”. Później według prokuratury wielokrotnie raził 30-latka paralizatorem. Głównie w jądra. Podczas wczorajszej rozprawy przedstawiono m. in. zdjęcia powstałych w ten sposób obrażeń.
Ewelina R. nie pojawiła się w sądzie. Najprawdopodobniej wyjechała za granicę. Sąd ma ją przesłuchać na kolejnej rozprawie, 13 grudnia. W poniedziałek, pierwszego dnia procesu zeznawała natomiast Małgorzata K. Relacjonowała jak Marcin G. znęcał się nad kolejnym mężczyzną – 24-letnim Rafałem K.
– Policjant raził paralizatorem tego chłopaka. On siedział, a Marcin G. podszedł i poraził go w krocze. Ten chłopak prosił „błagam panią, niech mnie pani stąd zabierze” – zeznawała Małgorzata K.
O przemocy mówiła także zeznająca we wtorek dziewczyna Rafała K. Ona również feralnej nocy została przewieziona do izby wytrzeźwień. Siedziała w drugim radiowozie.
– Kiedy dojechaliśmy na miejsce słyszałam, jak Rafał jest wyzywany od pedałów. Krzyczał „nie bijcie mnie, zostawcie mnie”. Potem wyciągnęli go z auta – opowiadała Angelina W. – Później Rafał opowiedział mi, że kilka razy razili go paralizatorem.
– On wtedy na poważnie bał się o swoje życie. Zwłaszcza, że to było po sprawie Igora z Wrocławia (zmarł po interwencji policjantów – red.) – wspominał w sądzie Adrian M., kolega 24-latka. – Mówił, że nad nim też się pastwili paralizatorem. Potraktowali go gazem. Leżał i pluł krwią, ale nikt się nim nie interesował.
Proces byłych już policjantów toczy się w Sądzie Rejonowym Lublin – Zachód. Przesłuchano już wszystkie strony oraz blisko 20 świadków. Sprawa dotyczy wydarzeń, do których doszło podczas ostatniej Nocy Kultury. Policjanci z lubelskiej „trójki” interweniowali wówczas wobec Igora C. oraz Rafała K. Obaj mężczyźni trafili do izby wytrzeźwień. Według prokuratury, Marcin G. znęcał się nad nimi przed budynkiem i w pomieszczeniach izby. Jego koledzy z komisariatu – Piotr D. i Łukasz U. mieli się wszystkiemu przyglądać, za co teraz odpowiadają przed sądem.
Podczas środowej rozprawy przesłuchano m. in. pracowników izby wytrzeźwień. Nie zapamiętali nic szczególnego z feralnej nocy. Maciej C. przyznał, że zna oskarżonych i jest z nimi po imieniu. Nie pamiętał by posługiwali się paralizatorem. Z akt sprawy wynika, że kiedy znęcano się nad zatrzymanymi miał powiedzieć do Małgorzaty K. „uważaj, bo dostaniesz rykoszetem”.
– Mogłem tak powiedzieć do Gosi, ale nie pamiętam tego. Nie wiem, o co chodziło – skwitował w środę w sądzie Maciej C.
Oskarżonym policjantom grozi do 10 lat więzienia. Nie przyznają się do winy. W środę sąd przystał na wniosek obrońców i zwolnił z aresztu Piotra D. i Łukasza U. Nie odpowiadają oni bowiem za samo znęcanie się, a tylko z przyzwalanie na takie zachowania. Mężczyźni poczekają na wyrok pod dozorem policji. Mają również zakaz opuszczania kraju.