Kontrola w szpitalu MSWiA w Lublinie nie potwierdziła żadnych nieprawidłowości – zapewnia wiceminister Błażej Poboży w odpowiedzi na interpelację posłanki Marty Wcisło (PO). Jednak skargi od pacjentów wciąż weryfikuje Narodowy Fundusz Zdrowia.
W marcu do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wpłynęły dwa pisma dotyczące zarządzania placówką przy ul. Grenadierów. - Przeprowadzona 28 marca wizytacja z udziałem dyrektora Departamentu Zdrowia MSWiA nie potwierdziła nieprawidłowości w zakresie ciągłości udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, jak i w zakresie trudności w dostępie pacjentów do tych świadczeń – stwierdza wiceminister Poboży.
O sytuację w placówce pytała w interpelacji posłanka Marta Wcisło (PO) z Lublina. – Ministerstwo nabiera wody w usta i udaje, że problem nie istnieje, a istnieje i jest bardzo poważny. Poza tym, minister Poboży unika spotkania ze mną, a jego odpowiedź jest próbą zakrzywiania rzeczywistości– uważa Wcisło.
Ze szpitala odeszło siedmiu anestezjologów. – Z dyrektorem nie da się porozumieć. Jest nieprzyjemny i arogancko odnosi się do personelu. A to tylko wierzchołek góry lodowej – mówili Interii, która pierwsza opisała ten konflikt, pracujący tam medycy.
Atmosfera zaczęła się psuć, gdy w ubiegłym roku szpitalem zaczął zarządzać 36–letni Konrad Sawicki, pochodzący ze Świdnika radny wojewódzki PiS. Z wykształcenia to doktor nauk społecznych. W przeszłości był doradcą ówczesnego wojewody lubelskiego, a dzisiaj ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka i rzecznikiem PiS w okręgu lubelskim.
– Liczba planowych zabiegów spadła, a część wstrzymano – potwierdzał w rozmowie z nami Leszek Buk, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej. Ale potwierdziła to też nasza czytelniczka, która opisała przypadek swojego 70–letniego brata. Szpital dwukrotnie odwołał jego operację zespolenia przewodu pokarmowego z powodu braku anestezjologa. Ostatnio, 70–latek zgłosił się do placówki, ale następnego dnia usłyszał, że do operacji nie dojdzie, a nowej daty nie podano. Jednak, po naszym artykule, pacjentowi wyznaczono trzeci termin.
Tymczasem, wiceminister Poboży twierdzi, że wszystko jest w porządku. - Zabiegi planowe są realizowane na bieżąco, z uwzględnieniem pilności danego przypadku oraz związanych z nim wskazań medycznych. Blok operacyjny posiada 4 sale operacyjne. Na każdej z nich operacje są przeprowadzane zgodnie z planem. Zarówno Oddział Intensywnej Terapii, jak i Szpitalny Oddział Ratunkowy działają prawidłowo, a pacjenci są przyjmowani na bieżąco. Wszyscy lekarze anestezjolodzy (…) posiadają wymagane uprawnienia – zapewnia wiceminister.
Obecnie, w placówce pracuje 607 osób, w tym 22 anestezjologów. - Sytuacja finansowa szpitala jest bardzo dobra i nie istnieje zagrożenie związane z ryzykiem zaprzestania udzielania świadczeń zdrowotnych ze względu na niewypłacalność lub brak zapewnienia odpowiedniej obsady medycznej –stwierdza organ nadzoru.
– Władza PiS boi się ujawnienia prawdy i nie chce rozmowy z załogą. Stawiają interes partyjny ponad zdrowie i życie pacjentów, a na to nie ma mojej zgody. Będę dalej drążyła temat i walczyła o spotkanie z ministrem Pobożym lub Kamińskim– zapowiada z kolei opozycyjna posłanka.
Sprawę dwóch skarg od pacjentów wciąż jeszcze wyjaśnia lubelski oddział NFZ. – W przypadku pierwszej, dotyczącej oddziału ginekologii, po otrzymaniu wyjaśnień od dyrekcji szpitala, poprosiliśmy pacjentkę o przesłanie dodatkowych informacji. Oczekujemy na odpowiedź – tłumaczy Małgorzata Bartoszek, rzeczniczka oddziału NFZ. – W przypadku drugiej skargi dotyczącej oddziału laryngologii, ponownie skontaktowaliśmy się z dyrekcją szpitala z prośbą o dodatkowe informacje dotyczące sprawy – dodaje na koniec rzeczniczka.