Krakowskie RMF FM chce współpracować z należącym do lubelskiego UMCS Radiem Centrum. Krakowianie dadzą sprzęt i zawodowych dziennikarzy, uniwersytet – pomieszczenia w Chatce Żaka, częstotliwość i studentów
do kształcenia.
– Jesteśmy w trakcie rozmów – mówi tajemniczo prof. Andrzej Dąbrowski, rektor UMCS. Nieoficjalnie wiadomo że chodzi o TVN. UMCS podpisał już w tym roku umowę z tą telewizją o współpracy przy kształceniu studentów dziennikarstwa.
Teraz okazuje się, że uczelnia rozmawia z rozgłośnią radiową, która mogłaby się wprowadzić po drugiej stronie Chatki Żaka. Dziś mieści się tam Akademickie Radio Centrum. – Najpierw nie dogadaliśmy się, bo nasze radio musiałoby zgubić swoją tożsamość na rzecz RMF – zdradza rektor Dąbrowski. – Ale myślę, że rozmowy dalej prowadzone pozwolą zachować akademickość naszego radia.
– RMF jest bardzo zainteresowane. Chodzi im m.in. o częstotliwości naszego radia – tłumaczy Dąbrowski. – Jeszcze za wcześnie na mówienie o szczegółach, jeszcze się z gąską nie witamy – mówi Maciej Brzozowski, szef public relations RMF FM. – Ale rzeczywiście jesteśmy zainteresowani i prowadzimy takie rozmowy.
– Ciekawe tylko, jakie będą zasady współpracy – zastanawia się jeden z dziennikarzy Radia Centrum. – Czy przypadkiem całej obecnej ekipy radia nie czeka wielka miotła i czy nasze miejsca nie przyjdą ludzie związani z RMF-em?
– Kształcenie studentów jest tu bardzo ważne. Radio Centrum to kuźnia kadr dziennikarskich. Jest wielu studentów chętnych do pracy tam i to jako hobbyści – podkreśla rektor Dąbrowski. – Nasze warunki są takie: musicie dalej kształcić studentów i nie może zniknąć nazwa Radia Centrum, która może zostać jedynie rozbudowana o jakiś fragment związany z RMF. Ale za to RMF mógłby korzystać z częstotliwości i z naszego budynku.
Zarówno telewizja, jak i radio, miałyby się wprowadzić do Chatki Żaka w przyszłym roku. UMCS planuje do tego czasu remont całego budynku.
Powrót giganta
Jeszcze kilka lat temu RFM miał inną możliwość zarabiania na lubelskim rynku reklamy radiowej. Radio miało lokalne wejścia programowe. I tak w tym samym czasie, gdy lublinianie słuchali wieści z Lublina, gdańszczanie słuchali o Gdańsku. Były to serwisy informacyjne, kulturalne i wiadomości o utrudnieniach drogowych. Towarzyszyły temu reklamy miejscowych firm.
Ogólnopolski program nadawany z Krakowa był przerywany, a na poszczególnych częstotliwościach pojawiał się lokalny program. Fachowcy nazywają to „rozszyciem programowym”. W 2001 r. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uniemożliwiła stacji takie rozszycia, przez co pracę w oddziałach straciło kilkadziesiąt osób.
(drs)