Dzieci rodzą się tak szybko, że brakuje nam miejsc na oddziale – cieszą się pielęgniarki porodówki szpitala przy ul. Staszica w Lublinie. Podobnie w innych miastach regionu. Mamy urodzaj porodów.
W ubiegłym roku na Lubelszczyźnie urodziło się o sto maluchów więcej niż w poprzednim. A ten rok zapowiada się jeszcze lepiej. – Od stycznia przyszło u nas na świat już 338 noworodków – mówi pracownica szpitala w Białej Podlaskiej. – Zaczynają rodzić młode kobiety z wyżu lat osiemdziesiątych. To i dzieci jest więcej.
Podobnie w Lublinie. – Rodzą się tak szybko, że czasami brakuje nam miejsc na oddziale – cieszy się Teresa Chmiel, zastępca oddziałowej w Samodzielnym Państwowym Szpitalu Klinicznym nr 1 przy ulicy Staszica. – Dziennie witamy na tym świecie nawet jedenaścioro dzieci. Jak nie ma miejsca u nas, to młode mamy lądują na patologii, choć nic im nie dolega.
Siedem porodów dziennie to teraz norma w zamojskich szpitalach. A zdarza się, że jest więcej. Personel uwija się jak w ukropie. Luty, marzec i kwiecień to miesiące najbardziej obfitujące w porody. – Wyrabiamy 200 procent normy – żartuje Anna Wołos, położna ze „starego” szpitala w Zamościu. – Takiego urodzaju dawno nie było. Dobrze, bo to oznacza, że ludzie się kochają.
Na oddziale położniczym SPSK 4 w Lublinie też ruch. – Te dzieci urodziły się dzisiaj do godz. 15 – mówi pielęgniarka. I otwiera drzwi do sali, gdzie stoi pięć łóżeczek z maluchami. – A do końca doby zostało jeszcze osiem godzin.
– Będzie miał na imię Wiktor – mówi jedna z młodych mam, pokazując małe zawiniątko. – Mąż mnie chyba zabije. Ale to imię podoba mi się najbardziej.