Marsz Mendelssohna oraz sto lat po polsku i niemiecku przed Trybunałem, stukot końskich kopyt i walce Straussa na Rynku, chrzęst zbroi rycerskiej na Podzamczu oraz brzęk monet wrzucanych do puszek na całej Starówce - w sobotę rozpoczęły się IV Dni Starego Miasta. Potrwają jeszcze sześć dni.
W czasie, kiedy na Podzamczu rycerze krzyżowali miecze, na Rynku odbywała się zabawa "Mikrofon dla Wszystkich”, prowadzona przez Krystynę Szydłowską i Piotra Wysockiego. Około trzydziestu osób zdecydowało się zaprezentować publicznie swe talenty. Najwięcej braw zebrały dwie młodociane siostry - Paulina i Ela. Pierwsza za swój wierszyk o cyfer-kach, druga - za wykonanie a cappella piosenki Ich Troje.
Maluchy miały wielką frajdę także z jazdy dorożką. Natomiast pary, które w sobotę zde-cydowały się wejść w związek małżeński, wchodziły do Trybunału przez estradę. Maria i Krzysztof usłyszeli sto lat w języku polskim na trzysta gardeł publiczności i po niemiecku w wykonaniu kuzynki zza zachodniej granicy.
Potężna ulewa, która spadła z nieba po godzinie 17, uniemożliwiła występy zespołom roc-kowym; szkoda, że nie przygotowano zadaszonej estrady. Ale wczoraj późnym popołudniem pogoda dopisała i mogliśmy wysłuchać najpierw Górniczej Orkiestry Dętej Lubelskiego Węgla "Bogdanka”, która - jako liczny dwudziestosześcioosobowy zespół - nie zmieściła się na scenie i zagrała z rynkowego bruku, a potem ośmioosobowej ekipy Teatru Muzycznego w Lublinie, która czarowała walcami Johanna Straussa.