![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
– Byłam w szoku. Chciałam go okaleczyć, ale nie zabić. Przecież nie zabiłabym brata – zapewniała w sądzie Dorota P. Kobieta odpowiada za usiłowanie zabójstwa. Rzuciła się na brata z kuchennym nożem i dźgała go nim w szyję.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Proces 31-latki z okolic Białej Podlaskiej rozpoczął się w środę w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Kobieta przyznała, że zaatakowała nożem swojego brata. Przekonywała jednak, że zadając ciosy nie chciała go zabić. Podczas śledztwa zeznawała zupełnie inaczej.
– Byłam zdenerwowana, że się na mnie wydzierał. Ogarnęła mnie ogromna złość. Zobaczyłam nóż kuchenny na stojaku. Coś we mnie wstąpiło. Chciałam Krzyska dźgnąć, żeby go zabić – tak moment napaści wspominała Dorota P.
Kobieta mieszkała razem z bratem. Oboje nie mieli stałej pracy. Utrzymywali się dorywczych zajęć. Z akt sprawy wynika, że często się kłócili i nadużywali alkoholu. Z relacji sąsiadów wynika, że pijana Dorota P. bywa zwykle agresywna. Jej kłótnie z bratem wielokrotnie kończyły się interwencją policjantów. Mundurowi ustalili, że Krzysztofowi P. nie podobał się partner siostry. Twierdził, że ma na nią zły wpływ.
W maju doszło do fatalnej w skutkach awantury. Rodzeństwo pracowało u znajomych przy oczyszczaniu ziemniaków. Zarówno w czasie, jak i po pracy pili alkohol. – Wypiłem chyba z 10 piw i wódkę – przyznał w środę w sądzie Krzysztof P.
Po pracy wszyscy pojechali do domu znajomych. Dorota i Krzysztof zostali na podwórku. Kobieta nie chciała oddać bratu telefonu komórkowego. Twierdziła, że go zgubi. Doszło do sprzeczki, po której Krzysztof wszedł do domu. – Siedział na łóżku, bokiem do mnie. Podeszłam z nożem i go dźgnęłam. To były trzy ciosy – wyjaśniła Dorota P.
Kobieta zaatakowała brata kuchennym nożem z ostrzem o długości 24 cm. Trafiła w szyję i kark. – Celowałam w kark – przyznała w sądzie 31-latka. – Bardzo żałuję, że zrobiłam bratu krzywdę – dodała z płaczem. Miała też pretensje do znajomego, który widząc napaść zareagował dopiero po trzecim ciosie. Kazał Dorocie P. oddać nóż. – Mógł to zrobić od razu, a nie zareagował – skarżyła się kobieta.
Z akt sprawy wynika, ze gospodarz wyrwał jej nóż i zabrał się za ratowanie Krzysztofa P. Napastniczka uciekła w tym czasie z domu. Szybko jednak została zatrzymana przez policjantów. Trafiła do aresztu, gdzie przybywa do tej pory.
– Ja z tego wszystkiego wiele nie pamiętam. Byłem bardzo pijany. Straciłem przytomność i ocknąłem się w szpitalu. Ja też przepraszam siostrę. Nie mam do niej żalu – wydusił przez łzy Krzysztof P.
Jego siostra była już karana. Teraz grozi jej nawet dożywocie.