Najpierw demonstracja przed siedzibą premiera, później wyłączanie latarń. Takie działania zapowiadają samorządowcy ze stowarzyszenia Tak dla Polski, jeśli nie dogadają się z rządem. A chodzi o duże pieniądze.
– Borykamy się w tej chwili z olbrzymimi trudnościami finansowymi – mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu i szef stowarzyszenia samorządowców Tak dla Polski, którego struktury w Lubelskiem tworzy prezydent Lublina Krzysztof Żuk.
Działacze tej organizacji skarżą się na uszczuplanie dochodów samorządów i na rosnące ceny prądu. Żuk alarmuje, że na 2024 r. nie przewidziano żadnej rządowej rekompensaty dla samorządów za utracone przychody z podatku PIT. Natomiast obecną rekompensatę ocenia jako niewystarczającą, bo pokrywającą zaledwie połowę uszczerbku.
Samorządowcy żądają zmian w finansowaniu lokalnych budżetów.
– To jest dramatyczne wołanie, ustalmy wreszcie nową ustawę o dochodach jednostek samorządu terytorialnego – mówi Żuk.
– Albo uratujemy ten samorząd, który dowiódł swojej skuteczności, albo cofamy się i wybieramy model rad narodowych z końca lat 80., który zbankrutował wraz z poprzednim systemem polityczno-gospodarczym – dodaje prezydent Lublina.
Stowarzyszenie domaga się również od rządu działań, które ochronią samorządy przed drastycznymi podwyżkami cen energii elektrycznej, sięgającymi nawet 700 proc.
– Musimy uświadomić rządowi, że żadne samorządy tak drastycznej podwyżki cen prądu nie wytrzymają – stwierdza Karnowski.
Zapowiada, że jeśli rozmowy z rządem nie przyniosą przełomu, to 7 października samorządowcy zorganizują demonstrację przed siedzibą premiera, a jeśli i to nie pomoże, zorganizują kolejny protest polegający na wyłączeniu na pewien czas m.in. ulicznego oświetlenia.
Z kolei Żuk dodaje, że potrzebne jest "rozsądne zbliżenie stanowisk" samorządów i zakładów energetycznych. – Pozwalające na ustalenie ceny, w której nie mamy tych nieprzyzwoitych wręcz zysków spółek energetycznych – stwierdza.