Wędliny na granicy przydatności do spożycia i brudne krajalnice - miniony weekend był pracowity dla inspektorów lubelskiego sanepidu. Skontrolowali oni cztery duże sklepy spożywcze.
W Tesco nieprawidłowości nie brakowało. - Śledzie, wędliny i nabiał stały na paletach w alejkach sklepu. A wszystko to powinno znajdować się w chłodziarkach, a nie stać obok nich - mówi Barbara Sawa-Wojtanowicz, kierownik sekcji żywienia i żywności lubelskiego Sanepidu.
Dodatkowo inspektorzy znaleźli brudne, oblepione resztkami wędlin krajalnice. Jakby tego było mało, na jednej wadze ważone były rodzynki i kapusta. W rodzynkach znaleźć można było nawet kawałki kiszonej kapusty. - Pracownicy byli mocno zdziwieni sobotnią kontrolą - dodaje Sawa-Wojtanowicz. - Dostali 400 zł mandatu.
O wiele lepiej było w Aldiku. Tam inspektorzy wypisali 200 zł mandatu za brak etykiet na opakowaniach zbiorczych wędlin i mięsa. Był też mały bałagan i przepełnione kosze na śmieci.
Inspektorzy ostrzegają prze szybkim kupowaniem wędlin. - Większość wędlin w Tesco miała datę przydatności do spożycia do 20 grudnia (w tym dniu odbyła się kontrola - przyp. red.) - mówi Wojtanowicz. - Z formalnego punktu widzenia wszystko jest w porządku, ale większość ludzi kupuje już zapasy na święta. A wtedy te wędliny nie będą nadawały się do spożycia.
Z kolei w Realu żywe karpie trzymane były w "niehumanitarnych” warunkach, bez wody. Za to pracownicy dostali 500 zł mandatu. A kolejne 200 zł za nieprawidłową sprzedaż suszonych owoców.