– Sędzia powinien trafić do nowego sądu od 18 października – mówi Wojciech Turżański, prezes Sądu Rejonowego w Lublinie, dotychczasowy zwierzchnik Czerkasa. – Nie odebrał jednak jeszcze zawiadomienia o przenosinach, bo był w sanatorium.
Kłopoty Czerkasa zaczęły się 4 października 2000 roku. Tego dnia przyszedł do pracy i zachowywał się, jakby był pod wpływem alkoholu. Nie chciał jednak poddać się badaniu na trzeźwość. Miał stanąć za to przed sądem dyscyplinarnym. Zarzucono mu również to, że dzień wcześniej dopuścił się rękoczynów na członkach swojej rodziny. Sprawa nie doczekała się jednak rozstrzygnięcia. Sąd dyscyplinarny w Warszawie aż 12 razy wyznaczał rozprawy. Czerkas przysłał kolejne zwolnienia lekarskie. Dziennik ujawnił, że w czasie procesu często był widywany podczas gry w tenisa. Ostatecznie po trzech latach sprawa dyscyplinarna się przedawniła.
Unikaniem rozpraw sędzia dorobił się nowych kłopotów. Po tekstach w Dzienniku kolegium sędziów Sądu Okręgowego w Lublinie wystąpiło o przeniesienie go poza okręg lubelski. Najpierw taką decyzję podjął Sąd Apelacyjny w Lublinie, a potem utrzymał ją Sąd Najwyższy. Nowe miejsce pracy wybrał sędziemu minister sprawiedliwości.
– Do Zawiercia zostały już przesłane akta osobowe sędziego – dodaje prezes Turżański.
Czerkas nie miał na sobie sędziowskiej togi od jesieni 2000 roku. Choć przez cały czas nie pracował, dostawał pełne pobory.