Pięciu policjantów z Komendy Miejskiej w Lublinie, obwinionych o picie w komendzie, będzie miało nowy proces. Dziś Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił wyrok (ZOBACZ FILM)
Wieczorem, 25 stycznia ub. roku, policjanci Krzysztof K., Grzegorz T., Robert M., Janusz M. i Łukasz Z. byli już po służbie. Około godz. 20 spotkali się w pokoju 182 KMP w Lublinie. Ktoś nasłał na nich kontrolę. Alkomat pokazał, że mieli nieco powyżej pół promila alkoholu. W pokoju była w połowie opróżniona butelka wódki, musztarda, chleb i kiełbasa. Obok stały kubeczki. Butelkę wódki znaleziono też za oknem, na dachu budynku kasyna.
Policjanci stanęli przed sądem obwinieni o złamanie ustawy o wychowaniu w trzeźwości - czyli o picie w miejscu pracy. Twierdzili, że pili przed przyjściem do budynku komendy, a w służbowym pokoju spotkali się przypadkiem. Potem mieli pogadać przy kieliszku poza komendą. Sąd Rejonowy w Lublinie im nie uwierzył. W listopadzie ub. roku skazał ich na nagany.
Kara nie była wysoka, ale dla policjantów mogłaby oznaczać wyrzucenie z pracy. Wszyscy odwołali się od wyroku.
- Sąd Rejonowy przy rozpoznawaniu ich sprawy naruszył zasadę obiektywizmu - uzasadniała uchylenie wyroku sędzia Barbara du Chateau. - Wykazał się inicjatywą przede wszystkim przy gromadzeniu dowodów niekorzystnych dla obwinionych.
Tymczasem sędzia z sądu rejonowego powinna zlecić biegłemu obliczenie czy policjanci rzeczywiście pili przed przyjściem do komendy. Funkcjonariusz podali ilość i rodzaj wypitego alkoholu. Można więc ustalić czy mówili prawdę na podstawie kolejnych wyników, które pokazał u nich alkomat.
To nie wszystko. Sąd rejonowy usiłował wpłynąć na bieg postępowania dyscyplinarnego prowadzonego wobec policjantów w komendzie. A nie miał takich uprawnień.
- Sąd zaangażował się w sprawę emocjonalnie co jest niedopuszczalne - podkreśliła sędzia du Chateau.
Akta sprawy trafią znowu do sądu rejonowego, który w nowym składzie zajmie się jej rozpoznaniem.
(er)