Rozmowa z Robertem Puchaczem z Lublina, zdobywcą II miejsca w regatach „Setką przez Atlantyk”.
• Co wyjątkowego jest w regatach „Setką przez Atlantyk”?
– Podczas nich płynie się tzw. setką, czyli małą, 5-metrową łódką. Nie jest to łatwy rejs. Tak naprawdę nie chodzi o to, żeby wygrać, tylko żeby przetrwać.
• Czy trzeba samemu skonstruować łódkę, by wziąć udział w zawodach?
– Na początku był taki wymóg. Podzieliliśmy się na dwie grupy – sport i extreme. Jednym z warunków, żeby wystartować w tej drugiej grupie, było zbudowanie własnej łódki w minimum 50 proc. Po to właśnie prowadzimy blogi w Internecie, na których dokumentowana jest nasza praca. Po dotarciu do Sagres w Portugalii, gdzie rozpoczynał się wyścig, uznaliśmy jednak, że i tak jest wystarczająco trudno i nie ma potrzeby dzielić się na grupy. Jeśli chodzi o moją łódkę, Atinnę, można powiedzieć, że własnoręcznie wkręciłem każdą śrubkę. Zbudowanie jej zajęło mi ok. 11 miesięcy.
• Jakie są koszty budowy?
– Wbrew pozorom to nie jest droga rzecz, sama nazwa „setki” pochodzi stąd, że kiedyś jej wykonanie kosztowało 100 tys. starych polskich złotych. W rzeczywistości jest to trochę droższe, ale wszystkie koszty związane z regatami można zmieścić w 50 tys. zł. W każdym porcie nasze łódki wzbudzały wśród żeglarzy duże zainteresowanie.
• Co było najbardziej uciążliwe w czasie żeglugi?
– Trudne warunki pogodowe, które panowały przez większą część rejsu. Na pierwszym etapie przez ostatnie trzy noce w ogóle nie spałem. Niekomfortowy był także brak radiowego kontaktu z lądem. Dopiero na drugi etap, gdy już grupy zostały połączone, zakupiłem komunikator satelitarny.
Płynięcie „setką” po oceanie nie jest lekkie. Kilka osób, które nie zostały dopuszczone do wyścigu, zorganizowało własne regaty; spośród czterech uczestników do mety dotarł tylko jeden. Ważne, żeby wiedzieć, że podczas takiego rejsu trzeba sobie poradzić ze wszystkim samemu.
Setką przez Atlantyk
Zawodnicy w I etapie płynęli z Sagres w południowej Portuglaii do Santa Cruz de Tenerife. II etap kończył się w Fort de France na Martynice. W zawodach wzięło udział 10 osób: dwie pary i sześcioro samotników. Najlepszy wynik w klasyfikacji generalnej samotników uzyskał Lech Stoch, który przepłynął trasę w 29 dni 10 godzin i 33 minut. Po nim do mety dotarł Robert Puchacz, osiągając wynik 31 dni 19 godzin 51 minut.