"Zwróceniem uwagi" zakończyło się postępowanie w sprawie audycji dyrektora TVP Lublin, który strofował gości w studiu stając po stronie partii rządzącej i nie dopuszczając innych do głosu. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie sięgnęła po kary, bo nie stwierdziła naruszenia prawa.
To już koniec zamieszania wokół audycji wyemitowanej przez TVP Lublin jeszcze w październiku. Nadawany na żywo program „Tu i teraz – Widzę, słucham, pytam” to autorska audycja szefa lubelskiego oddziału TVP, Ryszarda Montusiewicza. Dyrektorem został po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość.
Program Montusiewicza ma formułę publicystycznej debaty z udziałem polityków, ekspertów i publiczności. Kontrowersyjny odcinek miał być podsumowaniem pierwszego roku rządów PiS. Obok dwojga polityków tej partii w studiu zasiedli również działacze PO, Kukiz ‘15 i PSL. Prowadzący zachwalał zmiany wprowadzane przez PiS, a gdy jeden z jego gości zaczął go krytykować, wyrwał mu mikrofon.
– Wyraźnie sympatyzował z jedną ze stron – stwierdzili działacze Nowoczesnej (jej przedstawiciela nie zaproszono do studia), składając oficjalną skargę na Montusiewicza do KRRiT. Podkreślali, że prowadzący poufale zwracał się do posłanki PiS, jednostronnie komentował wypowiedzi widowni i arbitralnie odbierał głos.
– Postępowanie w tej sprawie jest zakończone – przekazuje nam Joanna Kryńska z biura KRRiT. Przed oceną programu rada zażyczyła sobie jego zapisu i poprosiła o wyjaśnienia samego prowadzącego. Jakie są konkluzje?
– Przewodniczący KRRiT skierował do prezesa TVP SA pismo, w którym zwrócił uwagę na konieczność przestrzegania przez nadawcę publicznego standardów obiektywizmu i pluralizmu – informuje Kryńska. – Zwrócił także uwagę na możliwość niezachowania równowagi w prezentowaniu poglądów poprzez osobiste zaangażowanie prowadzącego audycję i zajmowanie przez niego stanowiska w debacie.
Co na to sam prowadzący audycję? – Nie będę komentował wypowiedzi, które nie są skierowane do mnie – ucina Ryszard Montusiewicz.
KRRiT nie znalazła jakichkolwiek podstaw do tego, by ukarać telewizję. – Przewodniczący Witold Kołodziejski nie stwierdził naruszenia żadnego z przepisów wymienionych w Ustawie o radiofonii i telewizji – tłumaczy Kryńska. – W związku z tym kara nie została nałożona na nadawcę.