- Poparliśmy Belkę, bo on nie chodzi na pasku SLD. To fachowiec, który po prostu realizuje swoją politykę. Nie ma już czasu na to, żeby tłuc się o stołki, zmieniać rządy. Jest parę spraw w rządzie, których nie należy już przerywać. Choćby ustawa zdrowotna.
• Co dostaliście w zamian za poparcie?
- Nasze "tak” dla Belki było bezinteresowne. Może trudno w to uwierzyć, ale nie uzależniliśmy poparcia od tego, czy jakiś Pierdziszewski dostanie posadę w Pcimiu Dolnym.
• Wasi wyborcy mogą odczytać poparcie dla Belki jako chęć przeproszenia się z SLD. Pójdziecie do wyborów razem?
- Nie ma takiej możliwości, ani warunków. Z sojuszu musieliby odejść ludzie, którzy narobili bałaganu. A jest ich naprawdę dużo. Poza tym, jaka to by była polityka? Borowskiego czy Oleksego? Janika czy Sierakowskiej? Nie interesuje nas współpraca z SLD.
• Co będziecie chcieli uzyskać, jeśli uda się wam wejść do parlamentu?
- Przede wszystkim będziemy pracować nad tym, by odpartyjnić administrację. Chcemy by na wszystkie stanowiska odbywały się konkursy. By nie było stołków obsadzanych ludźmi z nadania politycznego. A już karygodne jest, by ludzie, którzy są w kierownictwie partii zajmowali najwyższe stanowiska. Szef partii nie może być prezydentem, burmistrzem czy marszałkiem, bo partia nie ma nad nim absolutnie żadnej kontroli. I taki ktoś może sobie używać do woli. I zamieniać miasto czy województwo we własny folwark.
• Jak zachowają się lubelscy radni SdPl w poniedziałek, podczas głosowania nad odwołaniem Zarządu Województwa?
- Na pewno postąpią właściwie. Nie chcę wyprzedzać faktów. Znam sytuację waszego sejmiku i wiem, że jest bardzo trudna. Mam nadzieję, że rządy obejmą właściwi ludzie.