Wystarczyło kilkadziesiąt minut, by 74-mężczyzna spłonął dziś we własnym mieszkaniu przy ul. Furmańskiej w Lublinie. W tym czasie jego żona była w sklepie. Wyszła na chwilę.
- Wiemy też, że palił dużo papierosów. I prawdopodobnie to właśnie zaprószenie ognia było przyczyną wybuchu pożaru.
Gdy żona wróciła ze sklepu, do mieszkania już nie dało się wejść. Na miejscu pracowały dwie jednostki strażaków. Ale mężczyzny, który był w środku, nie udało się już uratować.