Jesienią wywołali zamieszki na lubelskim stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Rannych zostało 26 osób, kilkanaście radiowozów uszkodzonych, jeden zniszczony. I choć minęło 8 miesięcy, szalikowców nie spotkała żadna kara. Cieszą się wolnością i mogą... dalej chodzić na mecze.
Wtedy pseudokibice zwarli szeregi przeciw mundurowym. Pobliskie ulice zamieniły się w pole bitwy. Na środku ruchliwej arterii stanęła barykada z płonących opon. Chuligani przewrócili radiowóz, kilkanaście innych uszkodzili. Ruch w tej części miasta został sparaliżowany. Rannych zostało ośmiu policjantów, sześciu ochroniarzy i dwanaście innych osób. Zaraz po meczu policja zatrzymała 38 bandytów w szalikach. Mimo że policja ma materiały wystarczające do oskarżenia 26 pseudokibiców, do dziś pozostają bezkarni. - Nie mamy w tej sprawie żadnego aktu oskarżenia - przyznaje Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Nie zakończyło się nawet policyjne śledztwo w tej sprawie. Dlaczego? Bo szalikowcy dobrze wiedzą, jak wodzić za nos wymiar sprawiedliwości.
- Każdego z podejrzewanych musimy zapoznać z aktami sprawy. Niektórzy żądają przy tym sporządzenia odpisów akt i nie możemy im odmówić. Oni znają swoje prawa. Bo większość z nich ma już na sumieniu inne przestępstwa, takie jak kradzieże i rozboje - tłumaczy Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
Choć akt oskarżenia ma być wspólny dla 26 chuliganów, to dla każdego trzeba przygotować osobne dowody świadczące o tym, że brał udział w zamieszkach. - Włącznie ze stopklatkami z filmów.
Na pseudokibiców nie ma na razie skutecznej metody. Rozwiązaniem może być wprowadzenie 24-godzinnych sądów dla chuliganów. Temat powrócił po sobotnich zamieszkach w Warszawie, gdzie z policją starli się szalikowcy stołecznej Legii. W sumie zatrzymano ponad 200 osób.
- Sami chuligani dostarczyli nam, niestety, argumentów na słuszność naszych rozwiązań - oświadczył wczoraj Andrzej Kryże, wiceminister sprawiedliwości. Projekt zmian w przepisach, umożliwiających błyskawiczne karanie stadionowych bandytów, leży już w Sejmie.