Elektryczne busy z turystami nie będą wpuszczone na Stare Miasto w Lublinie. Ich właściciel próbował w czwartek przekonać radnych, by poparli jego starania o zgodę na wjazd, której Ratusz stale mu odmawia. Ale nie przekonał. Zresztą poparcie radnych i tak niczego by mu nie dało
O pozwolenie na wjazd za Bramę Krakowską stara się przedsiębiorca, który kilka lat temu kupił na kredyt dwa elektryczne pojazdy do płatnych przejażdżek z turystami. Przeliczył się, bo miasto konsekwentnie odmawia mu zgody na jazdę po deptaku i Starym Mieście. Urzędnicy tłumaczą, że jest tu zbyt ciasno, by jego pojazdy mogły bezpiecznie poruszać się między pieszymi.
– Sprawa ciągnie się już cztery lata – mówi rozgoryczony Wojciech Górski, który próbował już próśb i protestów, a teraz we własnej sprawie napisał obywatelski projekt uchwały, zebrał pod nim 1655 podpisów i złożył do Rady Miasta. Liczył na to, że radni go poprą i dzięki temu jego busy zaczną kursować po Starym Mieście.
W czwartek radni zajęli się projektem Górskiego.– Może wytyczylibyśmy jakąś trasę na próbę? – proponowała radna Małgorzata Suchanowska (PiS), jedna ze stojących po stronie przedsiębiorcy. – Nikt mi nie wmówi, że dwa elektryczne samochody zaburzą ruch kołowy na Starym Mieście – mówił Marcin Nowak, radny Wspólnego Lublina. – Stare Miasto jest specyficznym obszarem – tłumaczył tymczasem Adam Borowy, zastępca dyrektora Zarządu Dróg i Mostów.
– Nie wiem, czy macie świadomość, że nie wpuszczamy tu rowerów. To państwu nie przeszkadza, a chcecie tu wpuszczać długi, wielokołowy pojazd elektryczny? – dziwił się Michał Krawczyk, radny PO. – Jeśli wpuścimy jeden podmiot, to zrobimy furtkę dla innych – ostrzegał Piotr Dreher, radny PO. I podkreślał, że ma już sygnały o chętnych... dorożkarzach.
– Nie chciałbym porównywać pojazdu elektrycznego do dorożki. Konie bywają często spłoszone, agresywne – odpowiadał Górski. Broniący go radni wytykali większe, ich zdaniem, problemy. Chociażby to, że śmieci są wywożone w środku dnia, na oczach turystów.
W dyskusję włączył się nawet... miejski klikon, Władysław Stefan Grzyb, który z racji wieku nie udziela się już jako herold. – Szlaban i koniec! – mówił ostro Grzyb stroskany tym, że na Stare Miasto wjeżdża tyle samochodów.
Większość radnych odrzuciła projekt Górskiego. Ale nawet gdyby go poparła, to skutek byłby ten sam, bo radni nie mogą nakazać prezydentowi wpuszczenia busów za Bramę Krakowską, a do tego miała się sprowadzać uchwała. Jej projekt był też źle napisany, niezgodnie ze sztuką. Jego autorowi radni proponowali, by napisał go raz jeszcze, zebrał podpisy i złożył od nowa. – Mój mózg nie przyjmuje, że mam coś wycofywać, składać na nowo – odpowiedział Górski. – Nie jestem prawnikiem.
Później radni PiS próbowali przeforsować uchwalenie odezwy nakłaniającej prezydenta do wpuszczenia busów. Wynik był ten sam.