Trwa Fantastyczny Festiwal Wyobraźni StarFest, a jego uczestnicy mówią zgodnie: - Czekaliśmy na to.
Impreza w Targach Lublin potrwa do niedzieli. To 3-dniowe święto fanów fantastyki. Kiedyś taką funkcję pełnił konwent Falkon, który nie był organizowany już od dawna (przez pandemię), ale ma wrócić w przyszłym roku. Tymczasowo tę lukę ma zapełnić StarFest.
Jak na konwent przystało, są turnieje gier, spotkania z pisarzami, stoiska z książkami czy biżuterią i cosplayerzy. To osoby, które przebierają się za postacie z fantastycznych światów. Tak jak pani Alicja z Zamościa (choć od niedawna mieszka w Lublinie). Po hali targowej przechadzała się w stroju Dartha Maula – tego złego z „Gwiezdnych Wojen”.
- Moje rodzeństwo na Falkonie nie było, ale ja tak. Jest podobnie, choć Falkon był większy – mówi Darth Maul. - Czuję się tu jak w domu. Bardzo tęskniłam za taką imprezą. Żeby móc się spotkać. Byłam na mniejszej imprezie, ale trzeba było chodzić w maseczce i nie mogłam się nawet przebrać – wspomina.
A to właśnie cosplay jest jedną z największych frajd podczas konwentów. Julia na przyszła po raz pierwszy. Zawsze chciała pójść na Falkon, ale kiedy już było to niemal pewne, to imprezę odwołano.
- Można tu kupić wiele fajnych rzeczy, których nie ma w internecie. To rzeczy potrzebne do cosplayu i można tu przyjść w przebraniu bez stresu, pokazać się – mówi dziewczyna przebrana za Raiden Shogun z popularnej mangi. - Przygotowanie stroju jest czasochłonne. Było latanie po domu, po domu koleżanki, coś odpadało, coś trzeba było przykleić. Myślę, że zajęło mi to pięć godzin – opowiada fanka.
Dlaczego Alicja została czarnym charakterem z „Gwiezdnych Wojen”? Zaczęło się gdy kiedyś zamojskie kino zorganizowało konkurs na przebranie. Wzięła w nim udział - przebrała się właśnie za mrocznego lorda z czerwonym mieczem świetlnym. - Jakoś tak mi wpadło do głowy. Wystarczyło założyć kaptur i zrobić makijaż. Potem ten kostium sam zaczął się rozwijać – opowiada.
Malowanie twarzy zajmuje godzinę. - Z szatą miałam bardzo dużo szczęścia. Poszłam do ciuchlandu i znalazłam ubranie, od którego trzeba było tylko odpruć mankiety i kołnierz. Miecz kupiłam na AliExpress. Kosztował jakieś 150 zł, ale taki dobrze zrobiony może kosztować około 1 tys. złotych. Nie narzekam na swój – wylicza.
Julia chce się nauczyć szyć na maszynie, żeby samemu móc sobie zrobić strój. Ten, który miała na StarFeście, był kupiony. Oprócz miecza, który pomógł Juli zrobić tata. Jelec jest z pianki, a głownia i ostrze z drewna. - Zrobienie go zajęło około miesiąca. Cały strój mógł kosztować ok. 500 zł – wyznaje Raiden Shogun.