d Satysfakcjonujące jest dla mnie każde uratowane istnienie, bez względu na to czy jest to kot, świnia, czy kura - mówi Aleksandra Lipianin, inspektor Straży dla Zwierząt, działającej w województwie lubelskim od 2007 roku.
Paweł Wiater
redakcja@dziennikwschodni.pl
Idea powołania takiej grupy została podjęta przez Mateusza Jakuba Jande, komendanta głównego Straży dla Zwierząt w Polsce. Dziś straż liczy ponad 35 członków. - Roboty jest mnóstwo - przyznaje lipianin. - działamy niedługo, a już przeprowadziliśmy ponad 200 interwencji, w trakcie których 150 zwierząt zostało właścicielom odebranych.
Bo tak wygodniej
Interwencje są zgłaszane głównie telefonicznie. Mieszkaniec Łopatek koło Nałęczowa zadzwonił z prośbą o pomoc, bo w przydrożnym rowie znalazł ranną sowę; puszczyka, prawdopodobnie potrąconego przez samochód. Ptak został przewieziony do kliniki weterynaryjnej w Lublinie, gdzie zbadano go i opatrzono. - Najbardziej utkwiła mi w pamięci sytuacja, gdy przez przypadek zwróciłam uwagę na podwórko, obok którego przejeżdżaliśmy wracając z innej interwencji. Byłam zszokowana widząc psa w tak kiepskiej kondycji fizycznej, że można było policzyć wszystkie kości. Postanowiliśmy porozmawiać z właścicielem posesji - opowiada inspektor Aleksandra Lipianin. - Nie zastaliśmy go, ale udało nam się z nim skontaktować telefonicznie i w trakcie rozmowy przekonaliśmy go do zabrania przez nas psa do weterynarza.
Mimo starań i dobrej opieki nie udało się uratować zwierzaka. - Gdyby sąsiedzi na czas zareagowali i zgłosili nam taką sytuację to byłyby na pewno większe szanse na uratowanie jego życia - dodaje Lipianin. - Ludzie na ogół wolą udawać, że nie widzą, co ich otacza. Bo tak jest wygodniej.
Zwierzę to nie rzecz
Straż dla Zwierząt organizuje również inne akcje. Jeżeli jest ktoś świadkiem znęcania się nad zwierzętami, może zadzwonić pod telefon alarmowy (512 085 286). Zgłoszeń jest przynajmniej kilkanaście tygodniowo.
Reakcje właścicieli są różne. Wielu jest zdziwionych, uważa, że niepotrzebnie robi się tyle zamieszania. Dla nich zwierzę to tylko rzecz. Często jednak widać rezultaty tego typu akcji. Szczególnie kiedy straż ponownie odwiedza właściciela i widzi znaczną poprawę warunków. W ostateczności, kiedy właściciel nie chce wpuścić wolontariuszy, chętnie pomaga policja.
Straż organizuje również spotkania w szkołach. Są to na ogół rozmowy z młodzieżą i pokazy szkolenia zwierząt. - Mają one za cel uświadomienie, skąd się biorą zwierzęta bezdomne - tłumaczy Lipianin. - Jak reagować i dlaczego warto nie stać bezczynnie, widząc przejawy okrucieństwa.