W najbliższy czwartek radni mieli decydować, czy od przyszłego roku w całym centrum Lublina będzie trzeba płacić za postój. Ale do głosowania nie dojdzie, bo prezydent uznał, że nie jest do tego jeszcze gotowy. Ratusz rozwiewa nadzieje kierowców: Nie rezygnujemy z tego pomysłu.
Ale konieczna jest na to zgoda radnych. Projekt uchwały wprowadzającej strefę płatnego parkowania dostali już miesiąc temu. Ale podczas kwietniowej sesji nie chcieli o tym rozmawiać i projekt nie wszedł pod obrady. Prezydent zapowiadał, że skieruje go na majową sesję, ale teraz wiadomo już, że tak się nie stanie.
Prezydent zdecydował, że projekt poczeka na lepsze czasy. – W międzyczasie zgłoszone zostały do niego różne uwagi. Chcemy się przygotować do tego, by na nie odpowiedzieć – wyjaśnia Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta.
Wątpliwości mają przede wszystkim radni z klubu PiS. – Wprowadzenie strefy nie sprawi, że będzie więcej miejsc parkingowych. To, że będzie ona tak obszerna znacząco ograniczy możliwość darmowego parkowania tym, którzy muszą na wiele godzin dojechać do pracy w śródmieściu, a nie mogą skorzystać z komunikacji miejskiej – stwierdza Sylwester Tułajew, przewodniczący klubu. – Miasto powinno zbudować nowe, darmowe parkingi blisko centrum, choćby wzdłuż Czechówki, albo przy al. Unii Lubelskiej – dodaje.
– Nie mamy na razie ani pieniędzy, ani terenów, aby takie parkingi zbudować – odpowiada Anna Adamiak, zastępca dyrektora Wydziału Dróg i Mostów w Urzędzie Miasta.
– Zanim ponownie złożymy projekt chcemy też przeanalizować, czy jest możliwość wybudowania takich parkingów z wpływów z płatnej strefy – przyznaje Mieczkowska-Czerniak. Sprawa może być poddana pod głosowanie podczas czerwcowej sesji rady. Gdyby uchwała zapadła po wakacjach, to na zorganizowanie strefy w zapowiadanym wcześniej terminie zostałyby niecałe cztery miesiące. W tym czasie magistrat musiałby wyłonić firmę, która będzie obsługiwać parkomaty, a firma ta musiałaby jeszcze zakupić i ustawić urządzenia.