Jeszcze w tym miesiącu powinny być znane miejskie plany powiększenia obszaru, gdzie za parkowanie trzeba płacić. Wstępnie mowa jest o dwóch wariantach. Obydwa zakładają, że miasto głębiej sięgnie do kieszeni kierowców
Urzędnicy już teraz zastanawiają się nad tym, jak zorganizować płatną strefę po tym, jak skończy się umowa z jej obecnym operatorem. Umowa wygaśnie z końcem czerwca przyszłego roku i dopiero po tym terminie możliwe będą jakiekolwiek zmiany. Jednak miasto chce już teraz ustalić, jak będzie zorganizowane parkowanie w śródmieściu.
Ostatecznych wniosków jeszcze nie ma, a w Ratuszu przyznają, że jest jeszcze sporo wątpliwości do rozwiania. – Wątpliwości takie, czy utrzymujemy strefę, która jest, a wprowadzamy podwyżki, żeby zwiększyć rotację samochodów, czy szukamy innego sposobu – mówi Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina.
Tym drugim wariantem jest poszerzenie strefy, ale w taki sposób, by jej centralnej części obowiązywały wyższe stawki, niż na pozostałym obszarze. Możliwe granice takiej powiększonej strefy ujawniła Gazeta Wyborcza Lublin. Obszar płatnego parkowania ograniczałyby • al. Piłsudskiego, następnie • al. Unii Lubelskiej • al. Solidarności • al. Długosza • ul. Łopacińskiego, • Akademicka i • Raabego.
– Być może będzie jeszcze trzeci wariant – mówi Szymczyk. Zapowiada, że w maju zaprezentowane zostaną różne wersje rozwiązań, a miasto będzie zbierać opinie od mieszkańców. – Zobaczymy, jaki będzie odzew.
Dlaczego miasto już teraz zastanawia się nad tym, co będzie w lipcu przyszłego roku? Zasady trzeba ustalić wcześniej, żeby wiedzieć, jakie wymagania postawić w przetargu podmiotom chętnym do objęcia roli operatora strefy. Po drugie Ratusz musi zostawić sobie zapas czasu na wypadek, gdyby przetarg się przeciągał, lub gdyby zakończył się klapą i konieczny byłby kolejny. A po trzecie także samemu operatorowi trzeba będzie dać czas na zainstalowanie parkomatów.