Rozpędzone audi z piskiem opon wpadło na ul. Sowińskiego. Jechało pod prąd. Przerażeni kierowcy innych aut w popłochu zjeżdżali na pobocze. Ale pirat i tak uszkodził dwa samochody. Zdołał dojechać do ul. Poligonowej. Tam wpadł do rowu.
Policjanci ruszają w pościg. Audi skręca w Sowińskiego. Uciekający jedzie lewym pasem. To samo na ul. Smorawińskiego. Tam o mało nie zderza się czołowo. Pędzi w kierunku Orfeusza, a następnie z piskiem opon skręca w Kompozytorów Polskich. Klucząc polnymi drogami dojeżdża do ul. Poligonowej. Za nim jadą dwa radiowozy na sygnale. Trzeci blokuje drogę od ulicy Wyrwasa. W pewnym momencie audi łapie "gumę”. Zaczyna nim rzucać.
- Kierowca audi wykonał manewr, jakby chciał dalej uciekać samochodem przez pole - mówi jeden z robotników z pobliskiej budowy. - Spadł ze stromej skarpy. Zaraz potem zaroiło się od policji.
Funkcjonariusze z bronią gotową do strzału otoczyli samochód. Ze środka wygramoliła się czwórka młodych ludzi. Nie wyglądali na przestraszonych. Po chwili leżeli na ziemi skuci kajdankami.
- Samochód prowadził 29-letni mężczyzna - mówi kom. Kamil Kowalik, rzecznik prasowy KMP w Lublinie. - Miał 0,7 promila alkoholu. Wśród pasażerów była również 31-kobieta ze swoją 13-letnią córką.
Matka była pijana. Miała 2,8 promila. Czwarty pasażer to osiemnastolatek. Wszyscy mieszkają w Lublinie. Trójka z nich zameldowana jest na Bronowicach. Mężczyźni przewijali się już w policyjnych kartotekach. Tablice rejestracyjne przy audi były kradzione. Pochodziły od malucha. W aucie znajdowały się akcesoria służące do włamywania się do samochodów. Audi ma poważnie uszkodzony przód. Jest też poobijany.
Ani kierowcy, ani pasażerki audi nie można było wczoraj przesłuchać. Jeszcze nie wytrzeźwieli. Nieletnia córka pasażerki trafiła do Policyjnej Izby Dziecka.