Na dachu bloku nr 7 przy ul. Kaskadowej w Lublinie telefonia komórkowa Era chce postawić stację bazową - 17 anten o mocy 24 kW.
- Nie zrobiliśmy tego, bo nie było podstaw - tłumaczy Jacek Gurbiel, dyrektor Wydziału Architektury, Budownictwa i Urbanistyki Urzędu Miasta w Lublinie. Teraz - zgodnie z prawem - Era może w każdej chwili wjechać na Kaskadową i rozpocząć prace.
Mieszkańcy są oburzeni.
- Nikt nas nie poinformował o posunięciu Ery. Dowiedzieliśmy się kilka dni temu - przypadkiem.
Największy żal mają jednak do urzędników.
- Jak można było nie zareagować?! Takie promieniowanie jest przecież bardzo szkodliwe dla ludzi - przekonuje Kazimierz Kajak z Kaskadowej, przewodniczący komitetu protestacyjnego.
W sprawie 17 anten cały czas toczy się postępowanie administracyjne. Pod koniec marca Samorządowe Kolegium Odwoławcze przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia. Decyzja SKO trafiła m.in. do Wydziału Środowiska.
- Nie znaliśmy postanowienia SKO. Dopiero teraz się o nim dowiaduję - zapewnia Gurbiel. Tylko że teraz nie ma to już znaczenia.
- Nie zatrzymamy puszczonego bumaranga. Nie mamy takich możliwości - tłumaczy urzędnik.
Mieszkańcom pozostaje głośno protestować.
- Nikt nam nie pomoże, dopóki nie zaczniemy krzyczeć. Tak, jak krzyczała Poręba - mówi Katarzyna Dziaduch, właścicielka przedszkola przy ul. Kaskadowej. - Jaki rodzic będzie chciał narażać swoje dziecko na szkodliwe promieniowanie? Ratusz nie robi nic, żeby nam pomóc...
Do tematu wrócimy.