Maskotki, baloniki i znicze przed wejściem do konsulatu brytyjskiego w Lublinie – tak mieszkańcy całego regionu manifestują solidarność z dwuletnim Alfie Evansem z Liverpoolu
Alfie Evans cierpi na niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną. Trafił do szpitala Alder Hey w Liverpoolu w grudnia 2016 roku. W ubiegły poniedziałek brytyjscy lekarze zdecydowali o odłączeniu go od aparatury podtrzymującej życie.
Wcześniej zgodził się na to brytyjski Sąd Najwyższy, który przychylił się do opinii lekarzy uważających, że dalsza terapia jest „nieludzka”, bo u Alfiego doszło do nieodwracalnych zmian w mózgu (zgodnie z brytyjskim prawem lekarze występują jako reprezentanci leczonego dziecka, mimo że ich zdanie może nie być zgodne z wolą rodziców – red.).
Chłopiec po odłączeniu od aparatury zaczął samodzielnie oddychać. O dalsze podtrzymywanie go przy życiu toczy się sądowa i dyplomatyczna batalia. Władze Włoch przyznały dziecku 23-miesięczne obywatelstwo i zapewniły, że w każdej chwili mogą wysłać wojskowy samolot medyczny, by przetransportować go do szpitala w Rzymie. Nie wyłączyło to jednak Alfiego spod jurysdykcji brytyjskiej, a tamtejszy sąd na transport nie wydał zgody.
W środę w całej Polsce rozpoczęły się manifestacje poparcia dla dwulatka. – To była spontaniczna akcja – mówi Piotr Świerczek, jeden z manifestujących przed konsulatem brytyjskim w Lublinie. – W środę było nas ponad 100. Chcemy, żeby brytyjskie władze zgodziły się na przetransportowanie chłopca do szpitala we Włoszech lub pozwoliły na jego wypisanie do domu, co z kolei pozwoliłoby rodzicom na zabranie dziecka do innej placówki.
– Przyjście tu to potrzeba serca. Wierzę, że Bóg daje życie i je odbiera. Jako ludzie nie jesteśmy uprawnieni, żeby robić to za niego – uważa Urszula Motyka.
– Nie możemy być obojętni na to, co się dzieje w Anglii – podkreśla Agnieszka Wełna. – Przez manifestację zwracamy uwagę na to, że nie dajemy przyzwolenia na morderstwa, bo tak to trzeba nazwać. Ta sytuacja boli mnie jako człowieka, ale i jako matkę. Nie wyobrażam sobie bólu rodziców Alfiego.
Głos w sprawie zabrał też prezydent Andrzej Duda, który napisał na Twitterze, że „Alfie Evans musi zostać ocalony”. Wicepremier Beata Szydło zapowiedziała, że zaproponuje pomoc dla rodziców chłopca, by wesprzeć ich oraz zwrócić uwagę opinii publicznej w Europie i w Wielkiej Brytanii na ich nieszczęście. Z kolei Tygodnik „Solidarność” zbiera podpisy pod petycją o przyznanie Alfiemu polskiego obywatelstwa, by leczyć go w naszym kraju.
– Polska jest niesamowita. Nie do wiary, jak bardzo nas wspieracie. Jestem oszołomiony. Nawet nie wiecie, ile znaczy dla mnie i dla Kate (mamy Alfiego – red), że inny kraj, prezydent innego kraju, ujął się za nami. Nie wiemy, jak Wam dziękować. Jesteśmy oszołomieni wsparciem, jakie wysyłacie naszej rodzinie i Alfiemu – powiedział ojciec chłopca. (pb)