Do walczących ze sobą dyrektorów dołączyli pracownicy. Oskarżają się o pracę w tajnych służbach i korupcję. Decyzje personalne oczyszczające sytuację mogą zapaść dzisiaj.
Część załogi stanęła murem za Bonieckim. Ostro zaatakowali Hadriana i jego współpracowników. A Zdzisława Hołysza, speca od przetargów w teatrze, nazwali w piśmie do zarządu województwa byłym oficerem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Miarka się przebrała. Słyszałem nieraz, że jestem nawet esbekiem. Pozwę autorów do sądu za oszczerstwo - mówi Zdzisław Hołysz.
Przeciwnicy Bonieckiego nie pozostają dłużni. Dostarczyli nam kopię notatki, jaką w listopadzie 2004 roku sporządził Hołysz. Twierdzi w niej, że Boniecki miał dla teatru sponsora z dużymi pieniędzmi (pewna sieć telefonii komórkowej), ale ma też "(...) zgryza, bo oni chcą z tej puli odsyp (...). - Zajmowałem się marketingiem. Miałem sprawdzić, jak to można załatwić technicznie. Byłem zaskoczony, odmówiłem. Notatkę dałem ówczesnej księgowej teatru - mówi teraz Hołysz. Dodaje, że o notatkę pytała go w tym roku policja.
- Jakieś dwa tygodnie temu zeznawałam o tym na policji. Sama z notatką nie poszłam do prokuratury, bo do sponsoringu nie doszło - była księgowa nie godzi się na druk nazwiska, bo nie chce mieć już z teatrem nic wspólnego.
- To żenujące. Ci ludzie są chorzy z nienawiści. Nigdy takiej rozmowy nie było, bo jestem uczciwym człowiekiem. Poza tym, żadna sieć telefonii nie składała mi podobnej propozycji - denerwuje się Jacek Boniecki.
Oficjalnej decyzji o odwołaniu obu dyrektorów można spodziewać się na dzisiejszym zarządzie województwa. - Będziemy o tym rozmawiali - mówi Andrzej Olborski wicemarszałek odpowiedzialny za kulturę. Czemu na decyzje czekamy aż od grudnia? - Musieliśmy rozejrzeć się w sytuacji. Nie chcieliśmy wierzyć żadnej ze stron, więc zleciliśmy kontrolę. Jej wyniki nas załamały - przyznaje Olborski. Zarząd Województwa złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w teatrze, śledczy już zajmują się podobnym wnioskiem radnego wojewódzkiego Stanisława Misztala.
Pogrążony w chaosie teatr dostanie w tym roku z kasy województwa 6,9 mln zł. Dyrekcja domaga się dodatkowych 500 tys. zł. Tymczasem nadal nie wiadomo, co poza bajkami zobaczymy jesienią na scenie teatru.