– Ja też tego nie rozumiem – przyznał Donald Tusk pytany podczas piątkowego spotkania w Lublinie jak to możliwe, że powstaje tu pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego „przy parasolu lokalnej władzy samorządowej”.
Pomnik Lecha Kaczyńskiego ma stanąć na skwerze abp. Życińskiego, czyli zielonym terenie między pl. Teatralnym a nowym apartamentowcem. Stojąca postać tragicznie zmarłego prezydenta, zwrócona w kierunku Krakowskiego Przedmieścia ma mieć 291 cm wysokości. Przedstawiona ma być na tle wykonanym z kamiennych płyt. Utworzą one konstrukcję o długości 11 m (z cokołem 12 m) i zróżnicowanej wysokości: od 2,9 m (z cokołem) na lewym krańcu do 4,1 m z prawej strony. Użyte do tego mają być dwa rodzaje płyt: u góry białe, u dołu czerwone.
Taki projekt został zatwierdzony przez Radę Miasta większością głosów, nie tylko radnych PiS, ale też niektórych z klubu prezydenta Krzysztofa Żuka (PO).
– To była moja autonomiczna decyzja, nikt na mnie nie naciskał – tłumaczył nam po głosowaniu radny Zbigniew Jurkowski z klubu Żuka. – Czasy są trudne, nie potrzeba sporów, ale współpracy wojewody, marszałka i prezydenta, przed nami wiele inwestycji. Co to ma wspólnego z pomnikiem? Jeśli będzie dobra współpraca marszałka z województwem, to będą pieniądze. Nie mówię, że zagłosowałem tak, żeby marszałek dał pieniądze, tylko żeby była współpraca.
Na radnych posypały się gromy. Temat został też przywołany podczas spotkania z Donaldem Tuskiem.
– Lublin, co by nie powiedzieć, pisowski nie jest. Proszę mi powiedzieć jak mamy rozumieć fakt, że PiS przy parasolu lokalnej władzy samorządowej zamierza nam tu wybudować największy w Polsce monument prezydenta Kaczyńskiego. Jak to jest możliwe? Jak mamy się z tym pogodzić? – zapytał na Janusz Woć
– Ja też tego nie rozumiem – przyznał Tusk.
Osobiście było mi przykro
Kontynuował: – Nie mam nic przeciwko temu, żeby upamiętniać pod warunkiem, że to nie jest wymierzone przeciwko innym ludziom, bo często mamy z tym do czynienia. Pomnik zmarłego prezydenta bardzo często ma być te facto maczugą, którą się wali po głowie oponentów. Ale generalnie jest dla mnie rzeczą naturalną, że w wielu miejscach w Polsce – chociaż tu mamy do czynienia zawsze z przesadą aranżowaną przez Jarosława Kaczyńskiego i te władze – ale jeśli ludzie tylko chcą, jeśli tak chcę samorząd to nazwijmy ulice, park, pomnik. Obawiam się jednak, że w bardzo wielu miejscach w Polsce to jest to kalkulacja. A może dzięki temu coś załatwię? A może dzięki temu spowoduje znowu konflikt polityczny? A może dzięki temu utrzymam ten stan politycznej agresywnej żałoby dłużej?
Donald Tusk mówił, że nie chcę definiować „lubelskiego przypadku” ale… – Powiem szczerze, było mi osobiście przykro, bo wydawało mi się, że jest to decyzja podyktowana jakimś koniunkturalizmem albo lękiem i tak nie powinno być – przyznał.
Tusk dodał, że „robimy krzywdę pamięci o tych ludziach” robiąc z tragedii nieustanną politykę albo kicz kultu.
– Jarosław Kaczyński przez to, że używa tego politycznie, bezwzględnie i cynicznie bardzo często tak naprawdę robi wielką krzywdę pamięci prezydenta, małżonki prezydenta i wszystkich ofiar. Przesada w takich sytuacjach zawsze działa konsekwencji przeciwko tej partii i bardzo bym nie chciał, żeby przypadek lubelskim był tego kolejną ilustracją się czy przykładem – podkreślił.
Tusk powiedział, że po głosowaniu Rady Miasta nie rozmawiał na ten temat z prezydentem Żukiem. – Ale on wie jak zareagowałem – podkreślił. – Wydaje mi się, że jaśniej już tego powiedzieć nie mogę: ja nie wyrzucę ludzi, dlatego że głosują za postanowieniem pomnika. Natomiast mój pogląd na temat ich motywacji i dlaczego to zrobili to jest pogląd bardzo krytyczny.
Lech kontra Idzi
W sprawie budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego ważne było też usunięcie przez KUL 8 grudnia zeszłego roku pomnika ks. Idziego Radziszewskiego, który miał sąsiadować z nowym pomnikiem. Zrodziły się podejrzenia, że KUL – usuwając pomnik swojego założyciela – robi miejsce dla pomnika Kaczyńskiego. Uczelnia stanowczo temu zaprzeczała. Potem okazało się także, że metropolita lubelski, który jest zwierzchnikiem dla KUL, nie wydał zgody na usunięcie. Nie było też wcześniejszych konsultacji. Kuria informowała wręcz, że zrobiono to „pomimo wyraźnego sprzeciwu, który wyraził, gdy dowiedział się o takich planach” biskup Budzik.
Po kilku dniach pomiędzy biskupem, rektorem KUL i prezydentem miasta udało się wypracować porozumienie. W krótkim komunikacie miasto zadeklarowało, że we współpracy z uczelnią przeprowadzi rewitalizację skweru Życińskiego. Ponowne postawienie pomnika w tym samym miejscu wymagać będzie uzyskania decyzji o pozwoleniu na budowę.