„Czy Jezus Chrystus zabierał się za małe dzieci?” Takie pytanie zadała swojemu oprawcy Anna Misiewicz, jedna z bohaterek filmu braci Sekielskich o pedofilii w polskim Kościele. Dokument „Tylko nie mów nikomu” przedstawia historie dorosłych już osób skrzywdzonych w dzieciństwie przez księży, wśród których jest m.in. dawny kapelan Lecha Wałęsy i były kustosz sanktuarium w Licheniu. Do chwili publikacji tego artykułu obejrzało go już ponad 4,5 mln osób.
„To jakaś nadprzyrodzona historia. Opowiadam ją dla ofiar, takich jak ja, by wiedziały, że nie są same i że biorę ten ból wyjątkowo mocno z nimi i dla nich” – odczytuje list od mężczyzny współautor filmu „Tylko nie mów nikomu” Tomasz Sekielski. List napisał ksiądz, który oskarża byłego kustosza sanktuarium w Licheniu ks. Eugeniusza M. o czyny pedofilskie.
Pan Bóg nierychliwy
Opublikowany w sobotę w internecie dwugodzinny film Tomasza i Marka Sekielskich przedstawia historię ofiar molestowanych i gwałconych przez księży, kiedy były dziećmi – kilku bądź kilkunastolatkami. Wśród bohaterów nie ma osób ani duchownych z terenu województwa lubelskiego. Dwie spośród przedstawionych w filmie historii nigdy wcześniej nie ujrzały światła dziennego.
Oskarżanymi przez swoje ofiary są budowniczy bazyliki w Licheniu ks. Eugeniusz M., a także kapelan Lecha Wałęsy – ks. Franciszek Cybula. Niezwykle tragiczna i osobista jest również historia Anny Misiewicz, która była molestowana przez księdza, kiedy miała 8 lat. Duchowny m.in. masturbował się jej rękami. Kobieta spotkała się ze swoim oprawcą, co jest udokumentowane w filmie. „Czy Jezus Chrystus zabierał się za małe dzieci?” – pyta kobieta podczas spotkania ze swoim oprawcą nagranego ukrytą kamerą. Emerytowany kapłan ks. Jan A. przyznał się do winy i przeprosił swoją ofiarę.
– Bóg jest sprawiedliwy i ja tej sprawiedliwości się boję – przyznał kobiecie ks. Jan A.
– I słusznie – odpowiada skrzywdzona.
Co zrobimy z tą wiedzą?
„Jestem pod wrażeniem wyczucia, z jakim materiał jest przygotowany” – komentuje film jeden z internautów. „Uderza w punkt, nie linczując wszystkich księży. Pokazuje rzeczy, jakie są, z odpowiednią precyzją bez niepotrzebnego pastwienia się nad sprawcami i bez gloryfikacji uciemiężonych ofiar.”
„3 295 850 wyświetleń w ciągu doby. Tej lawiny już nic nie zatrzyma” – dodaje kolejna z komentujących.
– Nie wiem, co znaczy „lawina”, bo zainteresowanie filmem to jedna rzecz. Druga to co my w Kościele, z tą – bądź co bądź nową – wiedzą zrobimy – komentuje ks. prof. Alfred Wierzbicki, filozof, kierownik Katedry Etyki na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Z tą wiedzą wykraczającą poza to, czego dowiedzieliśmy się z raportu przygotowanego przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego. Tamten raport był bardzo powierzchowny, bo pochodził z wiedzy przysłanej przez kurie biskupie i zakonne. I dodaje: W przypadku filmu nie mamy do czynienia z raportem, tylko świadectwami, jak też wiarygodnymi informacjami dotyczącymi biskupów, którzy ukrywali fakty. Nie wyciągali żadnych prawnych konsekwencji. Film na pewno powinien pozwolić na to, aby w Kościele wyzwoliły się działania zmierzające do samooczyszczenia. Dobrym zwiastunem jest stanowisko prymasa Polski (abp Wojciecha Polaka – red.) i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski (abpa Stanisława Gądeckiego – red.), który podziękował reżyserowi filmu. Uznał też powagę i znaczenie tego filmu. Jest to jakieś światło. Moim zdaniem to wciąż za mało, bo to są tylko dobre słowa i deklaracje – dodaje ks. prof. Wierzbicki.
Ale nie wszyscy odnoszą się pozytywnie do dokumentu. – Uważam, że ten film to źle wydane pieniądze. Myślę, że ofiary księży zostały w jakiś sposób oszukane, podobnie jak darczyńcy, którzy przekazali pieniądze, aby ten film powstał – komentuje Piotr Halliop z Lublina, ofiara ks. prof. Waleriana S. – Jest to film przede wszystkim o założycielach Fundacji „Nie lękajcie się”. Nakręcili film o samych sobie. A gdzie inne ofiary? Te cierpiące na uboczu, zjadane przez własny ból i emocje? Te potrzebujące pomocy? Zamknięte we własnym cierpieniu?