Były 382 zgłoszenia dotyczące wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży i zakonników w okresie 28 lat – podał w czwartek episkopat. Chodzi o ponad 625 ofiar, w większości chłopców. W opublikowanym dokumencie zabrakło danych z poszczególnych diecezji
– Ani ofiary, ani społeczeństwo, ani też media nie zostały potraktowane poważnie – komentuje czwartkową konferencję prasową episkopatu Marek Lisiński, prezes Fundacji „Mnie lękajcie się”, która pomaga ofiarom księży-pedofilów. –W Niemczech taki dokument powstawał przez 8 lat, a u nas na „łapu capu”.
Raport zaprezentowany po 382. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski powstał na postawie danych ze wszystkich diecezji i zakonów zebranych przez sekretariat KEP. Obejmuje okres od 1 stycznia 1990 r. do 30 czerwca 2018 r. Łączna liczba ofiar poniżej 15. roku życia to 345. Ofiar starszych (powyżej 15 lat) było 280. W kościelnej publikacji jest mowa o zgłoszonych przypadkach i postępowaniach kanonicznych jak też o wymierzonych karach.
„Spośród zakończonych spraw, przypadki zakończone wydaleniem ze stanu duchownego stanowiły 25,2 proc.” – czytamy.
Najwięcej, bo 40,3 proc. spraw zakończyło się karami tj. suspensa, upomnienie kanoniczne, zakaz pracy z małoletnimi, pozbawienie urzędu, ograniczenie posługi albo zakaz wystąpień publicznych.
Uniewinnieniem oskarżonego zakończyła się co dziesiąta sprawa (10,4 proc.).
– Każda z tych ofiar powinna w nas duchownych budzić ból, wstyd, poczucie winy, że do takich sytuacji doszło – mówił prymas Polski, apb Wojciech Polak. – Nigdy dosyć pokuty. To jest wstrząs, który rani całą wspólnotę Kościoła.
– Tak naprawdę to wszystko dzieje się za późno – mówi nam jeden z księży z archidiecezji lubelskiej. – Każdy przypadek ukrywania molestowania seksualnego dzieci popełniony przez wysokiego rangą dostojnika kościelnego, urzędnika watykańskiego, ale też przeciętnego prezbitera jest zaprzeczeniem Ewangelii
Zdaniem naszego rozmówcy bez kolejnych decyzji, oczyszczenie się Kościoła niczego nie przyniesie. – Zawsze pozostanie jakieś podejrzenie i społeczna nieufność. Za tym muszą pójść zmiany strukturalne w Kościele – uważa duchowny. – Trzeba albo znieść celibat i zaczęć święcić żonatych mężczyzn, albo wprowadzić jakieś obostrzenia. Zacząć wykonywać badania psychologiczne czy psychiatryczne osób duchownych. Musi się też zmienić język używany przez dostojników kościelnych, ich gesty.
– Dobrze, że taki dokument powstał. Oznacza to, że sprawa została potraktowana poważnie – komentuje dr hab. Michał Wyrostkiewicz z Wydziału Teologii KUL. – Za tymi liczbami kryją się przecież konkretne osoby, imiona i nazwiska zarówno ofiar jak i sprawców. Niektórzy bagatelizują sprawę mówiąc, że tych przypadków nie jest dużo. Nie zgodzę się z takim podejściem. Każda liczba, która jest wyższa niż zero jest niepokojąca. Oznacza, że Kościół ma problem.
Przed publikacją kościelną, Fundacja „Nie lękajcie się” opublikowała „Mapę kościelnej pedofilii w Polsce”. Opierała się ona przede wszystkim na doniesieniach medialnych i przypadkach zgłoszonych fundacji przez ofiary duchownych.
Orzeczenia w 270 zakończonych już postępowania kanonicznych (74,6 proc. wszystkich postępowań):
25,2 proc. (68 przypadków) – wydalenie ze stanu duchownego
40,3 proc. (109 przypadków) – inne kary (suspensa, upomnienie kanoniczne, zakaz pracy z małoletnimi, pozbawienie urzędu, ograniczenie posługi albo zakaz wystąpień publicznych)
11,5 proc. (31 przypadków) – inne skutki (nałożenie pokuty, przeniesienie na inną parafię, przeniesienie poza duszpasterstwo parafialne, do domu emeryta albo domu chorych księży, terapia, samowolne opuszczenie diecezji)
12,6 proc. (34 przypadki) – umorzenie postępowania (ze względu na śmierć osoby oskarżanej, samobójstwo lub brak wystarczających dowodów, zły stan zdrowia)
10,4 proc. (28 przypadków) – uniewinnienie oskarżonego