Dzisiaj rozpatrzone zostały obie skargi na uchwałę Rady Miasta dopuszczającą budowę bloków na górkach czechowskich. Aktywistów przeciwnych zabudowie wsparł wczoraj warszawski aktywista Jan Śpiewak. – Przyjechałem, bo w całej Polsce dzisiaj w miastach rządzą deweloperzy – wyjaśnia działacz
Budowę blokowisk na górkach dopuszcza uchwalone przez radnych studium przestrzenne, czyli dokument określający przeznaczenie poszczególnych obszarów miasta. Uchwała wyznaczyła na górkach kilka stref pod zabudowę wielorodzinną.
– Studium nie powinno być uchwalone w takim momencie, w takiej formie i w taki sposób – mówiła Magdalena Wolanowska, mieszkanka Lublina, która jako pierwsza zaskarżyła uchwałę do sądu. Drugą skargę złożył były wojewoda Przemysław Czarnek.
Dzisiaj sąd rozpatrzył obie skargi. Najpierw zajął się argumentami Wolanowskiej, która twierdzi, że radni naruszyli prawo uchwalając studium, bo uwagi zgłoszone przez mieszkańców rozpatrzyli w zbiorczym głosowaniu. Jej zdaniem radni powinni też poczekać z decyzją na zamówiony przez Ratusz – i według jego zapewnień wciąż niegotowy – raport naukowców o walorach przyrodniczych górek czechowskich.
– Studium bez tego dokumentu nie powinno być uchwalone – stwierdziła Wolanowska. – Są już głosy, że tam, gdzie studium dopuszcza zabudowę, tam najprawdopodobniej nie powinno jej być.
Ratusz nie zgadza się z tymi zarzutami. Przekonuje, że przepisy pozwalają na łączne rozpatrzenie uwag, a projekt studium uzyskał przed głosowaniem wszystkie wymagane prawem uzgodnienia i opinie. Kwestionuje też samą skargę.
– Skarżąca nie wykazała, jaki jej indywidualny interes został naruszony – przekonywał w sali rozpraw Zbigniew Dubiel, prawnik Ratusza. Innego zdania był prawnik reprezentujący autorkę skargi i powołuje się na Prawo ochrony środowiska. – W tej sprawie interes prawny miałby każdy mieszkaniec Lublina – mówił Mateusz Kornat. Sama skarżąca tłumaczyła, że urbanizacja górek przyczyni się do pogorszenia stanu powietrza: – Nietrudno sobie wyobrazić, co się stanie z tym terenem, jeżeli dopuścimy tam zabudowę.
Prawnik Wolanowskiej złożył dzisiaj w sądzie wiele wniosków dowodowych, m.in. o ujawnienie wspomnianego już raportu naukowców, czy też o dołączenie do akt raportu z inwentaryzacji chomików europejskich żyjących na górkach i uznanych za gatunek zagrożony wyginięciem.
Sąd odmówił dopuszczenia wszystkich jego wniosków. – Nie przyspieszą postępowania – uzasadniał sędzia Bogusław Wiśniewski. – Większość tych dokumentów znajduje się w aktach sprawy.
– Trochę na tej sali zawiało PRL-em. Fakt, że sąd odrzuca kilkanaście wniosków dowodowych i uzasadnia, że przedłużyłoby to postępowanie, jest dla mnie czymś wstrząsającym – komentował po rozprawie warszawski aktywista Jan Śpiewak, który przyjechał wesprzeć lubelskich działaczy przeciwnych zabudowie górek – Przyjechałem, bo te problemy, które są w Lublinie są podobne w Warszawie i innych miastach. W całej Polsce w miastach rządzą deweloperzy, a nie wybrane w demokratyczny sposób władze. Te władze stają się klientami deweloperów, zamiast reprezentować interes publiczny.
Wyrok w sprawie skargi złożonej przez mieszkankę Lublina ma być ogłoszony przez sąd 30 grudnia. Tego dnia mamy też poznać wyrok w sprawie drugiej skargi, złożonej przez wojewodę Czarnka, którego zdaniem radni nie wyważyli interesu właściciela górek i interesu mieszkańców. Wojewoda oczekuje stwierdzenia nieważności uchwały tylko w części dotyczącej górek.
Również z tą skargą nie zgadza się Ratusz, który twierdzi, że interesy wyważono właściwie, a wojewoda nie wskazał nawet, która konkretnie część uchwały powinna być unieważniona. Prawnik miasta przypomina też, że wojewoda nie znalazł wcześniej podstaw do stwierdzenia nieważności studium.
Śpiewak namawiał dzisiaj lubelskich aktywistów do tego, by sprawą górek czechowskich zainteresowali Centralne Biuro Antykorupcyjne, ale nie wiadomo jeszcze, czy takie zawiadomienie złożą. – Jest to sprawa, nad którą mamy się zastanowić, którą należy bardziej zbadać – stwierdziła Magdalena Długosz z Lubelskiego Ruchu Miejskiego.