Mateusz K. z Lubartowa został prawomocnie skazany na 12 lat więzienia. Sąd odwoławczy utrzymał wyrok, jaki zapadł w pierwszym procesie. 25-latek poderżnął gardło swojej dziewczynie, bo ta nie chciała do niego wrócić.
Sąd pierwszej instancji skazał Mateusza K. nie tylko na 12 lat za kratami. Nakazał mu również zapłatę 50 tys. zł na rzecz matki dziewczyny. Kobieta domagała się kwoty 10 razy większej.
We wtorek Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy rozstrzygnięcie dotyczące pozbawienia wolności. I zwiększył zadośćuczynienie do 100 tys. zł.
– Nie sposób wycenić bólu i cierpienia matki po stracie jedynego dziecka – uzasadniała wyrok sędzia sprawozdawca Grażyna Jakubowska. – 50 tys. zł jest kwotą stanowczo za niską. Mama zmarłej nadal się leczy.
To skutek traumatycznych przeżyć, jakich doznała w sierpniu 2013 r. To ona znalazła zwłoki córki gdy wróciła do domu z porannego spaceru z psem. 21-letnia Anna leżała w kałuży krwi. Miała poderżnięte gardło.
Bardzo szybko okazało się, że za zbrodnią stoi jej były chłopak Anna właśnie się od niego wyprowadziła. Byli razem przez ok. dwa lata.
Tamtego dnia Mateusz K. czekał przed domem Anny przy ul. Krętej. Kiedy jej mama wyszła, wszedł i zabił dziewczynę scyzorykiem. Po zabójstwie pojechał na działkę rodziców w miejscowości Tarło. Siedząc w samochodzie próbował się podpalić. Poparzony wybiegł na ulicę i rzucał się pod samochody.
W pierwszym procesie sąd uznał, że między parą doszło do kłótni. Obrońca Mateusza K. posiłkując się opinią biegłych dowodził, że jego klient działał w warunkach tzw. reakcji dysforycznej. Musiał dowiedzieć się czegoś, co wywołało w nim wybuch agresji nieadekwatny do sytuacji.
– Taka reakcja znacznie ograniczała poczytalność oskarżonego – przyznała sędzia Jakubowska, podzielając tym samym ustalenia sądu pierwszej instancji.
Apelacje od tego wyroku złożyły wszystkie strony. Prokurator domagał się skazania Mateusza K. na 25 lat więzienia. Z kolei obrońca 25-latka, mec. Stanisław Estreich wnioskował o zmniejszenie kary do 8 lat pozbawienia wolności. Sąd apelacyjny uznał, że 12 lat to sprawiedliwa kara. Atakując dziewczynę Mateusz K. chciał ją zabić. Ale zbrodni wcześniej nie zaplanował.
– Nie traktował wyprowadzki Anny jako definitywnego końca związku – tłumaczyła sędzia Jakubowska. – Prosił dziewczynę, by z nim nie zrywała. Jeszcze dwa dni przed zdarzeniem dzwonił do Anny i robił dla niej kwiaty z origami.
Według sądu Mateusz planował romantyczny piknik na działce. Kupił nawet potrzebne produkty. Miał ze sobą scyzoryk, ale zdaniem sądu to nic nadzwyczajnego. Czekał przed domem, aż matka dziewczyny wyjdzie z psem.
– Nie chciał, by ktoś przysłuchiwał się ich rozmowie. Wiedział, że jej mama jest niechętna ich związkowi – przypomniała sędzia Jakubowska. – Trudno przyjąć, że człowiek, który liczył na uratowanie związku, jednocześnie planował zbrodnię.
Jednocześnie sąd stwierdził, że nie ma podstaw do skrócenia wyroku. Reakcja dysforyczna, którą u niego stwierdzono, nie oznacza bowiem, że był on całkowicie niepoczytalny.
>>>
Mateusz K. po zabójstwie podpalił się w samochodzie, próbując popełnić samobójstwo. Wideo: Archiwum DW