Sprawa Marzeny B., która miała zamordować własne dziecko, wraca na wokandę. Według śledczych, kobieta utopiła swoją córkę tuż po porodzie. Bała się utraty pracy
Proces Marzeny B. toczy się za zamkniętymi drzwiami. Po ostatniej rozprawie, pod koniec grudnia ub.r., kobietę mieli badać biegli lekarze. Ich opinia jest już gotowa. Pod koniec lipca sprawa wróci więc na wokandę Sądu Okręgowego w Lublinie.
33-letnia magister administracji odpowiada za zabójstwo. Według prokuratury utopiła swoją córkę w misce z wodą. Kobieta wyjaśniała śledczym, że zrobiła to z obawy przed utratą pracy w puławskich Zakładach Azotowych.
Tragiczne wydarzenia rozegrały się w sierpniu 2013 r. w Śniadówce, niedaleko Puław. Feralnego dnia Marzena B. źle się poczuła. Zamknęła się łazience. Jej rodzice oglądali w tym czasie telewizję. Wieczorem, usłyszeli hałas dochodzący z łazienki. Ojciec Marzeny B. wszedł do środka i zobaczył, że córka leży na podłodze w kałuży krwi.
Dopiero po dwóch godzinach rodzice wezwali pogotowie. Powiedzieli, że ich córka poroniła. Ratownicy zabrali Marzenę B. do karetki i szykowali się do odjazdu, kiedy jej ojciec powiedział im o noworodku, który został w łazience.
Z relacji ratownika, który poszedł po dziecko wynika, że noworodek był zanurzony w misce z brunatną cieczą. Dziewczynka nie dawała znaków życia.
Sekcja zwłok dowiodła, że dziecko urodziło się żywe. Rodzice, chłopak i przełożona Marzeny B. przekonywali jednak śledczych, że nie wiedzieli o ciąży. Po kilku tygodniach 33-latka sama zgłosiła się do prokuratury i przyznała do zabójstwa. Z jej relacji wynika, że po porodzie dziewczynka się ruszała. Wtedy Marzena B. napełniła miskę wodą, chwyciła dziecko za główkę i przytrzymywała tak długo, aż utonęło.
Kobieta tłumaczyła śledczym, że bała się utraty pracy. Miała bowiem umowę na czas określony. Zapewniała, że na pomysł zabójstwa wpadła w czasie porodu (wiąże się to z łagodniejszą karą - do 5 lat więzienia).
Śledczy uznali jednak, że kobieta planowała zbrodnię. Postawiono jej zarzut zabójstwa. Marzena B. wycofała się wówczas z pierwszych zeznań i przyznania do winy. Kluczową rolę w procesie będą miały opinie biegłych psychiatrów, którzy badali kobietę. W przypadku skazania za zabójstwo, Marzena B. musi się liczyć nawet z dożywociem.