Oszustwa matrymonialne Bartłomiej M. – lubelski „Tulipan” został w środę skazany na rok więzienia. Mężczyzna wyszukiwał w internecie samotne kobiety. Uwodził je, okłamywał, a potem okradał
Proces 28-latka toczył się za zamkniętymi drzwiami. Również uzasadnienie wyroku, wydanego przez Sąd Rejonowy Lublin-Zachód, pozostało niejawne. Bartłomiej M. odpowiadał za oszukanie czterech kobiet. Sędzia Katarzyna Gałus uznała, że jest winny i skazała go na rok więzienia. Mężczyzna musi również pokryć straty, jakie poniosły uwiedzione kobiety. To w sumie ponad 12 tys. zł.
Szukał na portalach
Z akt sprawy wynika, że Bartłomiej M. wyszukiwał swoje ofiary na portalach randkowych. Wybierał samotne i starsze od siebie kobiety. Najczęściej po nieudanych związkach. 28-latek realizował później scenariusz niczym z serialowego „Tulipana”. Rozkochiwał w sobie kobiety, po czym okradał ze wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość. Brał nie tylko pieniądze, ale i biżuterię, kieliszki, drobny
sprzęt elektroniczny, np. nawigację samochodową. Skradzione przedmioty trafiały do lombardów.
– Działał w Lublinie i okolicach. Później spotykał się z kobietami w Bełżycach czy Turce. Ja byłam chyba jego pierwszą ofiarą – mówiła nam przed procesem jedna z poszkodowanych kobiet. – Okłamał mnie i okradł. Potem zgodził się podpisać oświadczenie, w którym do wszystkiego się przyznał.
Detektyw
Lubelskim „Tulipanem” zajęła się prokuratura. W lutym 2014 ruszył proces. Bartłomiej M. przyznał się do niektórych zarzutów, ale po pierwszej wizycie w sądzie przepadł bez wieści. Wystawiono za nim list gończy.
28-latek nie zmienił jednak swoich nawyków. Uwodząc kobiety podawał się za detektywa, przedsiębiorcę, hydraulika, pracownika naukowego, nauczyciela plastyki. W ten sposób przedstawił się właścicielce pensjonatu z Nałęczowa. Zaproponował jej wspólną inwestycję.
– Kiedy miało dojść do podpisania dokumentów u notariusza, to zawsze mdlał, trafiał do szpitala lub dostawał krwotoków – wspominała pani Małgorzata, właścicielka ośrodka. – Podejrzewałam, że jest oszustem. Kiedy w pensjonacie ktoś ukradł kartę do dekodera, byłam już pewna.
Pułapka
Kiedy Bartłomiej M. meldował się w Nałęczowie, jako adres zamieszkania wskazał dom swojej poprzedniej ofiary. Właścicielka ośrodka dotarła do niej i dowiedziała się prawdy o „Tulipanie”. Kobiety zastawiły pułapkę na oszusta. Zwabiły go do Nałęczowa, gdzie zatrzymali go policjanci. W lutym tego roku 28-latek wrócił na ławę oskarżonych i końca procesu doczekał w celi.
Wyrok jest nieprawomocny. Po zakończeniu sprawy sąd uchylił tymczasowy areszt wobec 28-latka. To oznacza, że mężczyzna wyjdzie na wolność. Kiedy wyrok się uprawomocni, powinien dostać wezwanie do odbycia kary.