Bez pieniędzy i bez pracy. W takiej sytuacji jest kilkadziesiąt osób zwolnionych z Lubelskich Zakładów Przemysłu Skórzanego. Mimo pisemnych gwarancji firma nie wypłaciła im należnych odpraw.
W podobnej sytuacji jest blisko 60 byłych pracowników LZPS. Zakład przy ul. Kunickiego został zlikwidowany z końcem 2011 roku. Ponad 140 osób trafiło na bruk. Doszło do strajku i okupacji fabryki. Pod długich mediacjach zwolnieni dostali gwarancję, że otrzymają po ok. 7600 zł odprawy. W sześciu ratach. W lipcu ubiegłego roku firma zaproponowała, że może wypłacić chętnym od razu po 5 tys. zł, jeśli zrzekną się innych roszczeń. Odmówiło 58 osób. Od września czekają na pieniądze.
– Właściciel LZPS, firma Protektor nie chce realizować swoich zobowiązań – mówi Marian Król, przewodniczący lubelskiej "Solidarności”. – Od początku nie było u nich dobrej woli. Jako jeden z gwarantów tego porozumienia, nie zostawimy tej sprawy. Związkowcy domagają się od firmy wypłaty świadczeń. W przeciwnym razie skierują sprawę do prokuratury.
Problem nie dotyczy jedynie odpraw, wynikających z Kodeksu Pracy. Każdy ze kzwolnionych miał otrzymać część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży ośrodka wypoczynkowego LZPS w Karwi. Obiekt powstał bowiem ze składek na fundusz socjalny. Ośrode sprzedano za ponad milion złotych. Daje to dodatkowe 7 tys. zł na pracownika.
– Około 400 tys. zł ze sprzedaży ośrodka poszło na spłatę firmowego kredytu. Resztę przeznaczono na wypłaty wynikające z Kodeksu Pracy – wylicza Król. – To niedopuszczalne. Jedno i drugie firma powinna regulować z własnych środków, a nie z funduszu socjalnego.