Ruszył proces, w którym były dyrektor Centrum Spotkania Kultur pozwał lubelskiego artystę Jarosława Koziarę. Marek Krakowski domaga się przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na cel charytatywny za nazwanie go m.in. „ignorantem”, „barbarzyńcą” i „szkodnikiem”.
Sprawa ma swój początek w maju ubiegłego roku, gdy Koziara w niewybrednych słowach opisał na Facebooku jedną z decyzji ówczesnego p.o. dyrektora CSK. Chodziło o demontaż tworzonej w gmachu instytucji przez artystę instalacji „Drzewo”.
– Wszystko prowadziło do szczęśliwego finału, powstała kilkutonowa konstrukcja wewnątrz dziedzińca/klatki schodowej aż… aż władzę przejął ignorant Polister Duszambr, sekretarz partii PiS i były kierownik poczty, „specjalista od postmodernizmu” i ten barbarzyńca właśnie usuwa moją pracę z budynku, bo jest zbyt ograniczony, by ją zrozumieć. Szkodnik, który za parę miesięcy opuści w niesławie placówkę musi jeszcze zniszczyć to, czego nie wyprodukował – napisał Koziara 8 maja.
Negatywny stosunek
Krakowski jeszcze przed odejściem ze stanowiska złożył pozew o ochronę dóbr osobistych. Domaga się przeprosin na pierwszych stronach lokalnych gazet i w ich wydaniach internetowych oraz 10 tys. zł na cele charytatywne. – Wiele osób zaczęło mi zwracać uwagę na to, że ten wpis wywołuje w środowisku pewne negatywne ustosunkowanie do mnie, że mnie ośmiesza i deprecjonuje – mówił w środę w sądzie Krakowski. Koziarze zarzucił, że swoim działaniem wpisał się w akt nagonki politycznej przeciwko niemu.
Krakowski tłumaczył też, że decyzja o demontażu konstrukcji nie była motywowana oceną artystyczną dzieła. Jak stwierdził, nie miał dostępu do żadnej dokumentacji czy opinii inżyniera, która pozwalałaby uznać, że instalacja została zabezpieczona we właściwy sposób i nie zagraża bezpieczeństwu osób odwiedzających CSK.
– To były jedyne powody, dla których podjąłem tę decyzję. Wszelkie inne domniemania, które próbuje insynuować pozwany, o mojej ignorancji, braku wykształcenia są nieistotne w tej sprawie – przekonywał.
Zaskoczenie powierzeniem
Broniący Koziary mec. Bartosz Przeciechowski zauważył, że w rozmowach z mediami tuż po wybuchu konfliktu były dyrektor mówił m.in. o wysokich kosztach instalacji, ale w jego wypowiedziach nie było ani słowa o względach bezpieczeństwa. – Gdybym ja pisał artykuły, to by było – odparł Krakowski.
Jarosław Koziara zarzuty związane z brakiem wspomnianych dokumentów określił słowem „bzdura”. Tłumaczył też, że słowa użyte w jego wpisie wynikały m.in. z zaskoczenia powierzenia dyrektorskich obowiązków w CSK osobie, która nie miała dużego doświadczenia w działalności kulturalnej. – To nie jest atak z mojej strony personalnie na pana Krakowskiego, tylko na człowieka, który pełni funkcję publiczną w mieście, w którym mieszkam. W tym momencie oceniałem jego przydatność do pełnienia tego rodzaju funkcji – mówił artysta.
W trakcie rozprawy poruszany był też wątek użytego we wpisie Koziary określenia „Polister Duszambr”. Było ono nawiązaniem do wywiadu, jakiego Krakowski w lutym ubiegłego roku, jeszcze przed objęciem funkcji w CSK, udzielił jednej z internetowych telewizji. Stwierdził w nim m.in., że „politycy muszą być polihistorami, czyli mieć wiedzę z wielu dziedzin”. Pochwalił się też znajomością sztuki mówiąc: „Deszambr, taki artysta, który wprowadził postmodernizm, odwrócił miskę klozetową i powiedział, że to jest sztuka”. Miał na myśli Marcela Duchampa (czyt. „diszą”), który był jednak kojarzony z dadaizmem i kubizmem. W środę Krakowski stwierdził, że jego wypowiedź była „pastiszem” i mówiąc te słowa, pozwolił sobie na żart.
Następna rozprawa odbędzie się w kwietniu.