Spółka Warbus, która rezygnuje z wykonywania zleconych przez miasto przewozów w komunikacji miejskiej zarzuca miejskim urzędnikom nieuczciwość. – Zarząd Transportu Miejskiego jest nam winien 5 mln zł – twierdzi Paweł Szymonik, dyrektor generalny firmy przewozowej. ZTM jeszcze nie odniósł się do tych zarzutów. Spór może skutkować poważnymi problemami z właściwą obsługą niektórych linii autobusowych.
Stołeczny Warbus pojawił się w Lublinie pod koniec 2016 r., gdy zdobył w przetargu ośmioletni kontrakt na wożenie pasażerów komunikacji miejskiej 30 autobusami, w tym 20 przegubowymi. Po ponad dwóch latach przewoźnik wypowiedział miastu umowę. Ma ona wygasnąć z końcem sierpnia.
Firma twierdzi, że złożyła wypowiedzenie, bo według niej miasto jest jej winne 5 mln zł.
– Umowa na świadczenie usług przewozowych przewiduje, że stawka za wozokilometr będzie waloryzowana co kwartał – tłumaczy Paweł Szymonik, dyrektor generalny spółki Warbus. – Problemy zaczęły się w lipcu 2017 r. gdy spółka otrzymała od Zarządu Transportu Miejskiego propozycję stawek po kolejnej waloryzacji – tłumaczy Szymonik. – ZTM bez żadnych podstaw, wbrew jasnym postanowieniom umowy w sposób jednostronny zmienił zasady. Postanowił, iż każdorazowo waloryzowana ma być pierwotna stawka, a nie ostatnio obowiązująca. To tak jakby waloryzacji emerytur zawsze dokonywać w oparciu o pierwszą wysokość przyznanej emerytury, a nie o ostatnio obowiązującą.
– Wskutek jednej waloryzacji stawka wzrosła z 6 zł do 6,20 zł. Wskutek kolejnej spadła do 6,05 zł – mówi Szymonik. – Oni nas oszukali i teraz jeszcze próbują wmówić, że to my jesteśmy niedobrzy. To jest pogwałcenie wszelkich norm, jakie obowiązują w państwie prawa – dodaje dyrektor. W swym oświadczeniu zarzuca też urzędnikom ZTM, że nieprawidłowo waloryzują również stawki wypłacane innemu przewoźnikowi (firmie Irex). – O ile w naszym przypadku mamy do czynienia z niedopłatą wynagrodzenia za wykonane przewozy, to w przypadku innego przewoźnika ZTM Lublin przepłaca za wykonywane usługi przewozowe, czym naraża miasto na stratę kilku milionów złotych.
Dyrektor firmy Warbus podkreśla, że spółka gotowa jest też dochodzić od miasta rekompensaty „innych szkód związanych z wypowiedzeniem umowy z winy gminy Lublin”. Przekonuje, że roszczenia mogą sięgnąć nawet 27 mln zł.
Zarząd Transportu Miejskiego nie odniósł się jeszcze do zarzutów stawianych przez Warbus. Czekamy na oświadczenie ZTM w tej sprawie.
Okazuje się, że warszawski przewoźnik już kilka miesięcy temu postanowił zakończyć świadczenie usług dla Lublina. – Wypowiedzenie złożyliśmy już w lutym – podkreśla Szymonik.
MPK Lublin kupuje autobusy wycofywane z Warszawy
Urzędnicy przez kwartał nie informowali o sprawie. Wszystko wyszło na jaw dopiero teraz, gdy Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, które ma przejąć „osierocone” kursy kupiło 28 używanych autobusów wycofywanych z użytku przez Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie. Mowa o 12-metrowych jelczach z roczników 2007 i 2008.
– Za jeden pojazd spółka zapłaciła 15 tys. zł brutto, cały pakiet kosztował nas 420 tys. zł. To atrakcyjna cena – przekonuje Weronika Opasiak, rzeczniczka MPK Lublin. Podkreśla, że cena zapłacona za 28 pojazdów to około 40 proc. ceny jednego nowego autobusu tej długości.
– Nadarzyła się okazja na zakup dobrze utrzymanych wozów, tym bardziej za taką cenę. Trudno było z tego nie skorzystać – twierdzi Opasiak. – Autobusy są dobrze utrzymane i mało awaryjne. Wszystkie są niskopodłogowe w pierwszych i drugich drzwiach, wyposażone są w elektroniczne tablice, mają głosową zapowiedź przystanków i monitoring.
Sprowadzenie używanych autobusów ze stolicy nie rozwiąże jednak problemu powstałego w Lublinie wskutek wypowiedzenia umowy przez Warbus. Dlaczego? Wraz z zakupem 28 jelczy MPK chce skasować 19 najbardziej wysłużonych wozów, więc w ostatecznym rozrachunku liczba autobusów wzrośnie o 9. Poza tym używane jelcze z Warszawy to pojazdy krótkie, tymczasem na ulicach najbardziej zabraknie przegubowców, których w MPK nie przybędzie.
Czy po wakacjach czeka nas komunikacyjna zapaść i tłok na ważnych liniach? Czekamy na informację z ZTM. Warbus twierdzi, że skłonny jest wycofać swoje wypowiedzenie. – Tylko niech miasto się z nami rozliczy – mówi Szymonik, który na 13 czerwca umówiony jest na spotkanie w Ratuszu.