Chlorator miał zapewnić trzem rodzinom z Wronowa krystalicznie czystą wodę.
- Ten koszmar ciągnie się już siódmy tydzień - mówi Jolanta Sobczyńska, jedna z lokatorek budynku szkoły we Wronowie koło Bełżyc. - Od ponad miesiąca, żeby coś ugotować, albo napić się herbaty przywożę wodę w baniakach z sąsiednich miejscowości - twierdzi.
W identycznej sytuacji znalazły się też dwie pozostałe rodziny, mieszkające w tym budynku. We wrześniu w wodzie, w którą zaopatrywana jest szkoła wykryto bakterie coli. Mieszkańcy wielokrotnie apelowali o interwencję do władz gminy oraz sanepidu.
Światełko w tunelu pojawiło się tuż przed 1 listopada. Wtedy lokatorom budynku zainstalowano chlorator. - Co z tego. Woda w dalszym ciągu nie nadaje się do picia. Z uwagi na zbyt dużą zawartość chloru, możemy jej używać chyba tylko do spłukiwania toalet. Kilka dni temu wzięłam w niej kąpiel i dostałam uczulenia - twierdzi Sobczyńska.
- Ostatnie badania nie wykazały żadnych zanieczyszczeń. Ale żeby mieć 100-procentową pewność dziś je powtórzymy. Myślę, że rodziny z Wronowa będą mogły pić kranówkę jeszcze w tym tygodniu - tłumaczy Małgorzata Serafin, kierownik Sekcji Higieny Komunalnej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Próbki miały zostać pobrane wcześniej, ale z przyczyn technicznych było to niemożliwe. Pracownik Stowarzyszenia Rozwoju Wsi zapomniał bowiem włączyć chloratora. - Urządzenie trzeba sprawdzać co dwa dni. Nasz konserwator został dokładnie przeszkolony i więcej błędu nie popełni - zapewnia Marzena Kamińska, prezes Stowarzyszenia, które zaopatruje budynek w wodę.
Uspokaja także burmistrz Bełżyc Bogdan Czuryszkiewicz. - Kryzys jest już właściwie zażegnany. Chlorator spisuje się na piątkę, tak wynika z testów przeprowadzonych przez sanepid. Mieszkańcy muszą poczekać jeszcze tylko kilka dni. Do tego czasu dostarczymy im wodę beczkowozem - mówi.