W sobotę z siedmiu punktów starty znowu zrobiły się cztery. Tyle „oczek” Janowianka traci do prowadzącego w tabeli Lewartu Lubartów. Drużyna Ireneusza Zarczuka w tej serii gier pokonała Start Krasnystaw 3:1.
Gospodarze szybko otworzyli wynik. Nie minął jeszcze kwadrans, a po ładnej, zespołowej akcji na koniec Sebastian Sprawka wycofał piłkę do Jurija Perina, a ten uderzył lewą nogą po dalszym słupku.
Jeszcze w pierwszej połowie beniaminek poprawił wynik. Po centrze z prawego skrzydła futbolówkę przejął Perin, który zamykał akcję, ale zamiast strzelać odegrał do Adama Pawełkiewicza, a ten z sześciu metrów dopełnił formalności.
Do przerwy zostało 2:0, a jeżeli ktoś miał wątpliwości, że po zmianie stron gospodarze będą mieli problemy ze zdobycie pełnej puli, to szybko z błędu wyprowadził ich Perin.
Najskuteczniejszy zawodnik Hummel IV ligi szybko podwyższył prowadzenie. Po centrze Michała Mistrzyka huknął w samo okienko, a piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. – To był bardzo podobny gol, do tego z Tomaszowa Lubelskiego, ale chyba jeszcze ładniejszy. Warte podkreślenia jest to, że Jurij uderzył prawą nogą – mówi Ireneusz Zarczuk.
Chociaż goście szybko odpowiedzieli po rzucie rożnym i trafieniu Daniela Chariasza, to nie byli już w stanie postraszyć przeciwnika. Miejscowi mogli za to zdobyć kolejne bramki. W kontrze dwóch na jednego spudłował Robert Widz, a dobrą okazję miał też inny ze zmienników – Daniel Eze. Nie dość, że przegrał pojedynek z bramkarzem, to później szybko wyleciał z boiska po dwóch żółtych kartkach. W sumie na murawie przebywał tylko około 10 minut.
– Szkoda tego trzeciego gola, którego straciliśmy od razu po przerwie. Pierwszy raz miałem 20 ludzi w składzie, bo ostatnio tylko po 12 lub 13. Juniorzy skończyli jednak swoje rozgrywki i mogli nas wesprzeć. To się przydało, bo byliśmy po 120 minutach meczu pucharowego. Chcieliśmy dać odpocząć kilku chłopakom. Musimy łączyć ligę z pucharami i próbujemy złapać trochę świeżości przed finałem z Avią. Wyjdzie na to, że będziemy grali aż trzy środy z rzędu. Po Janowiance mamy niedosyt, ale przeciwnik wygrał zasłużenie – ocenia Marek Kwiecień.
– Mieliśmy jeszcze swoje sytuacje i mogliśmy wygrać wyżej. Najważniejsze jednak, że w pełnie zasłużenie zdobyliśmy trzy punkty. Awans? Wywieramy presję na liderze, a to jest dobre przede wszystkim dla rozgrywek. Lewart ma jednak cztery punkty przewagi, a zostały trzy mecze. Walczymy dalej, w sobotę dużo ludzi znowu odwiedziło nasz stadion i staramy się ich jak najbardziej zachęcać do pojawiania się na trybunach. Cieszymy się z punktów, bo Start to trudny przeciwnik i uznana marka w czwartej lidze – wyjaśnia szkoleniowiec Janowianki.
Janowianka Janów Lubelski – Start Krasnystaw 3:1 (2:0)
Bramki: Perin (13, 47), A Pawełkiewicz (33) – Chariasz (49).
Janowianka: Sobczuk – Bodziuch (68 Bodziuch), Sadowski, Mulawa, M. Pawełkiewicz, A. Pawełkiewicz, Mistrzyk, Birut (68 Lebioda), Książek (68 Widz), Perin, Sprawka (75 Eze).
Start: Janiak – Więczkowski (80 Moniakowski), Saj, Nowak (50 Łopuszyński), Czochrowski (50 Leszczyński), Buk (50 Misztal), Chariasz, Florek (67 Strug), Cygan, Pęcak (67 Jabłoński), Skiba.
Czerwona kartka: Eze (Janowianka, 85 min, za drugą żółtą).