Jedni w ciągu godziny zbierali kilkadziesiąt złotych, inni powyżej stu. „Wszystko zależy od tego, kto jak głośno krzyczy” – mówił podczas wczorajszej zbiórki na zabytki jeden z kwestarzy.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Dzisiaj kończy się trwająca od soboty kwesta na rzecz ratowania zabytków. Na lubelskich cmentarzach pieniądze zbierało kilkudziesiąt osób.
– Stoję tu od ok. 2 godzin, można powiedzieć, że pieniądze do puszki wrzuciło od 20 do 30 osób – mówi Kalina, uczennica Zespołu Szkół nr 5 w Lublinie, która na cmentarzu przy ul. Lipowej kwestowała razem koleżankami ze szkoły.
Pan Piotr zbierający na odnowę zabytków „wrzucających” nie liczył, ale szacuje, że w ciągu godziny zebrał ok. 100 zł. Wyjaśnia, że wiele zależy od zaangażowania. – Wszystko zależy od tego, kto jak głośno krzyczy – mówi.
– Niestety, potrzeby są ogromne, a możliwości trochę mniejsze – mówi Artur Komsta ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków. W ciągu ok. 3 godzin do jego puszki odwiedzający cmentarz wrzucili datek jakieś 100 razy. – Zbiórki są porównywalne do roku ubiegłego. Wydaje mi się, że przeważają banknoty niż monety.
W kweście udział brała również posłanka Joanna Mucha. – Ludzie chętnie wrzucają papierki, bardzo pozytywny odzew – mówiła.
Zadowolony jest również Zbigniew Jurkowski, lubelski radny. – Zbieram od godziny szóstej. Na chwilę obecną zebrałem 7313 zł plus to co mam teraz w puszce – mówił nam radny we wtorek po południu. – Wszystko zależy od pogody, ona tu jest kluczowa.