

Sprawą billboardów nawołujących do nienawiści wobec imigrantów zajmą się prawdopodobnie śledczy spoza okręgu lubelskiego. Zawiadomienie w tej sprawie złożył prezydent Lublina Krzysztof Żuk.

Plakaty pojawiły się w Lublinie tuż przed zakończeniem kampanii wyborczej. Umieszczono na nich zdjęcie ciemnoskórych mężczyzn, demolujących samochód. Pod fotografią widniał napis „Oni mordują, gwałcą kobiety i dzieci”. Na środku zdjęcia dodano słowa „Krzysztof Żuk sprowadzi imigrantów”.
Prezydent Żuk zareagował. Zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa znieważenia funkcjonariusza publicznego – Prezydenta Miasta Lublin – oraz przestępstwa publicznego nawoływania do nienawiści.
Żuk rozważał wcześniej pozwanie w trybie wyborczym swojego kontrkandydata Sylwestra Tułajewa. Chodziło o wypowiedź posła PiS, w której sugerował on, że prezydent Lublina chce przyjąć „islamskich imigrantów”. Kiedy jednak na ulicach pojawiły się billboardy, Krzysztof Żuk postanowił skierować sprawę do prokuratury.
– Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż sprawa wypowiedzi działacza PiS Sylwestra Tułajewa pozostaje w ścisłym związku z pojawieniem się w przestrzeni Lublina billboardów wpisujących się w ogólnopolską kampanię nienawiści PiS-u – ocenił Żuk po skierowaniu zawiadomienia.
Trafiło ono do Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Śledczy chcą jednak przekazać sprawę jednostce z innego okręgu. – Decyzja tej w sprawie powinna zapaść do końca tygodnia – zapowiada Piotr Marko, rzecznik lubelskiej prokuratury regionalnej.
Na Twitterze Tułajew stwierdził, że nie ma nic wspólnego z billboardami, a „cała sprawa może mieć charakter prowokacji”.